wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 23

    23. Skusiłam się na rozdział uczuciowy, a co ;) Pomysł na rozwinięcie akcji już mam, także mam nadzieję, że przez najbliższe rozdziały nie będzie nudno i nikt nie zaśnie przy czytaniu. Póki co postaram się pisać więcej, bo tygodniowe przerwy między rozdziałami są... złe. Miłej lektury wszystkim!

 

  Hermiona i Draco przeżyli chwilę grozy, a Harry i Ron tkwili w kompletnym otępieniu. Prędzej spodziewali się w Hogwarcie Merlina na miotle wyścigowej, niż swojej najlepszej przyjaciółki całowanej w ten jakże obsceniczny sposób przez tego gnojka! Przez dłuższą chwilę cała czwórka mierzyła się oniemiałymi spojrzeniami, by znienacka wybuchnął Ron.
 - Jak śmiesz! - krzyknął oburzony i podbiegł do Dracona, szarpiąc go za przód szaty.
 - Ron, przestań! - wrzasnęła Hermiona, ale było już za późno. Weasley uderzył blondyna w twarz i gdyby nie szybka interwencja Harry'ego, drugim ciosem zapewne złamałby mu nos, z którego i tak lała się już krew.
 - O Boże... - jęknęła Hermiona i pomogła podnieść się chłopcu. Chciała także obejrzeć zraniony nos, ale nie pozwolił jej.
 - Zostaw go! - zażądał Ron.  - Niech sobie leci na skargę do samego Merlina! Nie będzie cię obłapiał!
 - Ron... - Harry, który już najwyraźniej pojął, że Hermiona wcale nie była obłapiana, a poddawała się temu z własnej woli, pociągnął przyjaciela lekko do tyłu. Po chwili obaj patrzyli na nią, jakby nie tylko nie mogli uwierzyć w to, co widzą, ale również jakby to była największa ze zdrad. Hermiona poczuła irracjonalne wyrzuty sumienia, będąc przytuloną przez Ślizgona, który z nienawiścią mierzył spojrzeniem jej przyjaciół. Sam Draco także nie czuł się dobrze - zdawał sobie sprawę, że konsekwencje tego, że zostali przyłapani, spadną głównie na Hermionę. Reakcja Pottera czy Weasleya nie obchodziła go wcale, ale Hermionę tak. Z całą pewnością.
  - Nie wierzę, że mogłaś na to pozwolić. - wysyczał rudowłosy, w którym niedowierzanie mieszało się z wściekłością. 
 - Ron, ja tylko... - zaczęła się tłumaczyć, przy czym zupełnie instynktownie mocniej ścisnęła rękę Dracona, co oczywiście nie uszło uwadze Harry'ego i Rona.
 - Tylko co? - spytał kpiąco. -  Tylko okłamywałam was, oszukiwałam i uganiałam się za tą szują, gdy wy dwaj martwiliście się wojną i faktem, czy przeżyjecie wojnę?
 - To nie tak!
 - Owszem, to dokładnie TAK. Prawda, Harry? - oczekiwał poparcia, ale wciąż trwała cisza. Gdy spojrzał przez ramię okazało się, że Pottera już przy nim nie ma. - Harry? - Dopiero po chwili on, Hermiona i Draco dostrzegli czuprynę czarnych włosów znikających za portretem Grubej Damy. Ron rzucił dziewczynie spojrzenie mówiące ewidentnie "to twoja wina" i ze złością ruszył do pokoju wspólnego, woląc nie patrzeć, jak jego przyjaciółka żegna się z tym łajdakiem.
 Szybkim krokiem przemierzył pokój wspólny, by jak najszybciej znaleźć się przy przyjacielu. Nie bacząc na to, kogo potrąci, brnął dalej, aż potrącając ją, przewrócił ostatnią osobę, którą chciałby przewrócić.
 - Przepraszam, Parvati, tak mi przykro...  - tłumaczył się prędko, podając jej rękę.
 - Nie szkodzi  - zapewniła go.  - Pewnie szukasz Harry'ego, tak? Wyglądał na bardzo przygnębionego.
 - Co? Ach, jasne... Harry... Pokłóciliśmy się trochę z Hermioną. To nic poważnego. - Zdawał sobie sprawę, że mówienie tego z uśmiechem na ustach może zostać źle odebrane, ale nie mógł powstrzymać radości na jej widok. Nigdy nie sądził, że rozmawianie z tą dziewczyną będzie tak trudne.
 - Może ja z nią porozmawiam? Znamy się dość dobrze.
 - Nie, dzięki. Sami sobie poradzimy. To znaczy... ja i Harry z nią porozmawiamy.
 - Skoro tak, to powodzenia - rzekła z uśmiechem i ruszyła przed siebie. Ron dosłownie w ostatniej chwili zdobył się na odwagę i wreszcie, po ciężkich bojach stoczonych z samym sobą, postanowił spożytkować działanie swoich strun głosowych w celu zaproszenia Parvati na spacer. Początkowo z jego gardła wydobył się tylko cichy jęk, ale po chwili...
 - Parvati!  - zawołał, a zaskoczona dziewczyna obejrzała się przez ramię. Ron podszedł do niej i, blady z przejęcia, wreszcie zaproponował: - Może zechciałabyś przebłoniować się ze mną po spacerach?
 - Proszę?
 - To znaczy... chciałbym wiedzieć, czy zechciałabyś się ze mną przespacerować po błoniach. - Gdy zdał sobie sprawę, co powiedział wcześniej, omal nie spłonął ze wstydu.
 - Jak tylko będziesz miał wolną chwilę  - bardzo chętnie.
 - Naprawdę? - pisnął cieniutko.
 - Naprawdę. Daj znać.
 - Mogę iść nawet teraz! - zadeklarował się żywo.
 - Teraz powinieneś być z Harrym. Przyda mu się czyjeś towarzystwo. Hermionie zresztą też - dodała po chwili, widząc przechodzącą obok dziewczynę, która wycierała sobie oczy wierzchem dłoni. Rona jednak to nie wzruszyło.
 - Ona ma już swoje towarzystwo - powiedział na tyle głośno, by to dosłyszała. Hermiona tylko otwarła usta, by coś odpowiedzieć, ale na widok twarzy Rona zmieniła zdanie i po prostu poszła na górę. Było jej źle, jak nigdy dotąd. Miała świadomość, jak bardzo zawiniła, dając się przesłuchać śmierciożercy, a teraz odwrócili się od niej najlepsi przyjaciele. Jedyne, co chciała zrobić, to zapaść w głęboki, sen i wybudzić się z niego, gdy będzie już po wszystkim. Miała jednak wrażenie, że koszmar wojny nigdy się nie skończy...
 

 ***
 

 Draco bezzwłocznie udał się do Severusa. Nie pukając, wszedł do gabinetu i przeszedł do rzeczy.
 - Mamy kłopoty  - rzekł na wstępie, ale zanim zdążył rozwinąć, przerwano mu.
 - Widzę. Kto cię pobił? - Snape wyszedł zza biurka i przyjrzał się nosowi chłopaka.
 - Tym się teraz nie przejmuj. To ten kretyn, Weasley. Mamy poważniejsze kłopoty.
 - Dlaczego cię uderzył?
 - Czy ty mnie słuchasz?! - zdenerwował się Malfoy. Był pewien, że kto, jak kto, ale Snape od razu zrozumie powagę sytuacji i potraktuje go poważnie, a tymczasem Severus postanowił urządzić sobie towarzyskie pogaduszki o jego życiu prywatnym!
 - Mów - powiedział profesor, choć wszystko wskazywało na to, że nie odczepi się od tematu rozbitego nosa. Draco opowiedział mu prędko o całej sytuacji w gabinecie Carrowa, o tym, co mu zlecono i co grozi Hermionie. Musiał też wyjaśnić, że Zabini miał naprawić z jego pomocą Szafkę Zniknięć i że Nott uciekł, gdy zdał sobie sprawę, że grozi mu śmierć. Wydawałoby się, że Snape wszystko rozumie, ale nie. On spokojnie wyciągnął różdżkę i kilkoma zaklęciami doprowadził twarz Dracona do ładu, a dopiero potem zaczął mówić.
 - Zabinim i Nottem nie należy się zbytnio przejmować. Pewnie obaj zginą, ewentualnie udadzą się na samobójczą misję. Granger... tak, trzeba szybko zawiadomić dyrektora. Zapewne dostanie ochronę. Tobie nic nie grozi, możesz spać spokojnie. Będę miał Carrowów na oku. 
 - Jest jeszcze coś.
 - Mów śmiało.
 - Chyba jestem idiotą - przyznał Malfoy. - Po wszystkim, gdy kazali mi zabrać Hermionę z gabinetu, powiedziałem jej, że jeśli będzie to konieczne, przeciągnę ją na stronę śmierciożerców. Wiedziałem, że Czarnemu Panu może na niej zależeć. Chciałem ją tylko chronić, mogą ją przecież zabić!
- Nie jesteś idiotą. Jesteś beznadziejnie i głupio zakochany. Porę na miłosne epopeje wybraliście sobie znakomitą, nie ma co. Ale trudno - stało się.
 - I ty to mówisz?
 - Ja to mówię - odpowiedział z niespodziewaną powagą. - Gdyby istniała kobieta, która jest dla mnie tak ważna, jak dla ciebie Hermiona Granger, wydałbym ją za mąż za samego Czarnego Pana, gdyby to ją miało ocalić - powiedział i położył chłopcu rękę na ramieniu. Draco uśmiechnął się z wdzięcznością. W tym człowieku zawsze miał wsparcie. A teraz przynajmniej wiedział, że zrobiłby słusznie, nawet gdyby złamał wszystkie zasady.

11 komentarzy:

  1. Ge-nial-ne!
    Czytuję cie od jakiegoś czasu i jest to jedno z lepszych dramione, jakie ostatnio powstały. Wierzaj mnie :3 Niebanalna akcja, słownictwo, postacie, sposób w jaki to wszystko przedstawiasz. Po prostu wiać, że nie jest z ciebie byle co. Masz doświadczenie i dlatego tak chętnie tu zaglądam.
    Czekam na rozwinięcie wątku z Hermioną. Zastanawiam się, czy przyjaciele ją porzucą, czy też będzie zmuszona przejść na stronę Voldzia, a może da się to jakoś obejść. Ciężko mi z myślą, że muszę jeszcze trochę poczekać na nowy rozdział, ale bezapelacyjnie jest warto.
    Pozwól, że dodam cię do linków na me-voir.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Never

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och,och, nasłodziłaś mi ^^
      Staram się, jak mogę, ale wierz mi, są w sieci takie opowiadania, którym Expecto do pięt nie dorasta!
      Spoilera robić nie chcę, dlatego zamilknę w kwestii fabuły ;)
      Dziękuję za dodanie mnie do linków!
      Również pozdrawiam

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubie twojego bloga ;3 od dluzszego czasu czytam to Dramione i jestem nim zachwycona.
    Nie wiem co jeszcze napisac wiec zycze weny ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena się zawsze przyda, dzięki. I bardzo się cieszę, że Ci się podoba!

      Usuń
  4. Genialne określenie delikatnego cmoknęcia. :D I nieźle dowaliłaś z tym wydaniem za mąż za Voldzia. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gdyby istniała kobieta, która jest dla mnie tak ważna, jak dla ciebie Hermiona Granger, wydałbym ją za mąż za samego Czarnego Pana, gdyby to ją miało ocalić" UMARŁAM! hahahahah :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie zdanie wypowiedziane przez Snape'a sprawiła, że szczękę zbierałam z podłogi. Niesamowite! Naprawdę lubię go w twoim wydaniu, czasem mnie wkurza, no ale :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział bardzo mi się podobał :) Świetny, chodź szkoda mi samej Hemriony, tyle musiała przeżyć jednego dnia.. I szokująca postawa Severus i słodkie wyznania Draco, 10 punktów dla Slytherinu :D
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń