piątek, 10 maja 2013

Rozdział 37

37. Wracam z długim rozdziałem, na pocieszenie. Nie mogło być za prosto, bo to ja, a ja jestem blogowym sadystą. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i przepraszam za ciągłe  opóźnienia, ale jak nie jedne kłopoty, to drugie, więc jak tylko skończył się nawał nauki w szkole, zaczęły się wycieczki po szpitalach... Gdybym tak miała różdżkę, kłopotów byłoby znacznie mniej ;) Enjoy!


Po wielogodzinnej rozmowie i prawie doszczętnie zarwanej nocy, Ron musiał wreszcie przyznać, że Harry jest najbardziej upartym człowiekiem na świecie. Zaczął się nawet zastanawiać, czy nie jest spokrewniony ze Snapem, bo tak ciężko było mu przemówić do rozumu. Próbował i prośbą i groźbą, wezwał na pomoc Ginny i Pravati, ale nic nie dało się zrobić z zacietrzewionym umysłem Pottera.
  - Dlaczego musisz być tak cholernie uparty? - warknął wreszcie Weasley, patrząc, jak Harry wpatruje się  tępym wyrazem twarzy w sufit. - Ja też bardzo martwię się o Hermionę, ale rzucanie się wśród śmierciożerców bez żadnego wsparcia nic nam nie da!
 - To co mamy robić? Czekać na cud? - prychnął kpiąco brunet. - Czy naprawdę nie widzisz, że Malfoy owinął sobie cały Zakon wokół palca? Tańczą tak, jak on im zagra. Ciekawe, dlaczego...
 - Chyba nie sądzisz, że ktokolwiek z Zakonu jest zdrajcą! - oburzył się rudowłosy. Takie podejrzenia byłyby jednoznacznym sygnałem, że Harry po prostu zwariował.
 - Nic takiego nie powiedziałem. Ale trzeba brać pod uwagę każdą ewentualność. Trwa wojna, Ron. Nikomu nie można ufać w pełni. Jeszcze do tego nie przywykłeś? 
 - I ty to mówisz? - Ron spojrzał na przyjaciela, jakby widział go po raz pierwszy. Poczuł się bardzo dziwnie słysząc coś takiego z ust chłopaka, który wszystko, co robił, opierał na zaufaniu i wzajemnej współpracy, od ściąganiu na lekcjach począwszy, na ratowaniu świata skończywszy. - Dumbledore setki razy powtarzał nam, że jeśli przestaniemy sobie wzajemnie ufać, jesteśmy zgubieni.
 - Dumbledore jest teraz daleko i nie wiadomo, czy robi cokolwiek.
 - Harry, oszalałeś?! - rudowłosy zerwał się z miejsca. - Myślisz, że zostawił nas w takiej sytuacji? Przecież to nie jest jakiś tam czarodziej, to Albus Dumbledore!
 - A co, jeśli nie miał wyboru? Czy ty ciągle nie widzisz, że wszelkie zasady i stereotypu już dawno przestały obowiązywać? Neville nagle okazuje się wzorem odwagi, Ginny stała się wrażliwa i ostrożna, Fred i George są doskonałym przykładem powagi... Takie wydarzenia zmieniają ludzi.
 - I ty uważasz, że Dumbledore'a zmieniły do tego stopnia, że porzucił Zakon, zbagatelizował wojnę i siedzi w domku na wsi, czekając, aż Voldemort wybije nas wszystkich. Jeśli tak, to albo jesteś idiotą, albo ktoś cię czymś napoił, albo ta twoja blizna uciska ci na mózg!
 - Tak? - Potter też wstał z rozgniewaną miną. - A może to nie ja zwariowałem, tylko to wy wolicie chronić własne tyłki?! Nikt nie zainteresował się  tym, jak uratować Hermionę! Tylko ja chciałem coś zrobić, chciałem nawet znaleźć się w tym cholernym Slytherinie, żeby móc ją ocalić!
- I dać się złapać Voldemortowi przy pierwszej lepszej okazji! Jesteś kretynem, nie bohaterem! Tłumaczyłem ci, że ona jest pod opieką...
 - Zakonu, którym steruje pieprzony Malfoy! Czy tobie w ogóle zależy na Hermionie?!
 - Bardziej niż myślisz! - wrzasnął Ron, całkowicie wytrącony z równowagi. Wiedział, że Harry'emu, tak, jak wszystkim, jest ciężko, ale nie było innego sposobu - tylko krzykiem i wstrząsem można było na niego podziałać. Potter trzasnął wkrótce drzwiami i usiadł w całkowicie pustym pokoju wspólnym. A przynajmniej na taki ów pokój wyglądał.
 - Znów się kłóciliście? - spytała niespodziewanie Ginny, siedząca przy kominku. 
 - Nie - skłamał bezcelowo chłopak. - Co tu robisz?
 - Siedzę i myślę. Ja też się martwię o Hermionę, ale Ron ma rację.
 - Nie chcę już o tym rozmawiać - mruknął niechętnie, siadając obok dziewczyny. Ginny działała na niego kojąco w jakiś sposób, dlatego szybko się uspokoił. - Jesteś smutna - stwierdził po krótkiej obserwacji, a Ginny nawet nie próbowała zaprzeczać.
  - Mam też trochę swoich problemów.
 - Chodzi o Michaela? - spytał chłopak, zanim zdążył się powstrzymać. Ginny spojrzała na niego zaskoczona.
  - Skąd wiesz?
 - Po prostu... widziałem was ostatnio kilka razy. Nie wyglądaliście na... szczególnie szczęśliwych. Mogę jakoś pomóc?
 - A możesz sprawić, żeby on zrozumiał, że nie mogę mu dać, tego, czego ode mnie oczekuje? - uśmiechnęła się smutno. - Myślę, że decyzja o związku była za bardzo pośpieszna. Ja go po prostu nie kocham. Zresztą jestem pewna, że on mnie też. Jesteśmy ze sobą, bo tak czujemy się bezpieczniej.
 - Powiedziałaś mu to?
 - Jeszcze nie. Nie wiem, czy chcę mu to powiedzieć, nim skończy się wojna. Może poczułby się samotny, rozbity... Sama nie wiem. - Harry poczuł na tę informację mimowolną złość. Zastanawiał się ostatnio nad swoimi uczuciami względem Hermiony   - przypominał sobie swoją zazdrość o Dracona i uczucie towarzyszące jej dotykowi, ale coraz bardziej uświadamiał sobie, że to jest właśnie to, o czym mówiła Ginny. Chciał czuć, że ma kogoś wyjątkowo bliskiego. Nie, żeby rzeczywiście nie uważał Hermiony za bliską sobie osobę, ale jego "zakochanie" nie było efektem prawdziwej miłości.
 - Pomyśl nad tym. Może w ten sposób uwolnicie się oboje.
 

***
 

W posiadłości Malfoyów od rana zawrzało. Wszyscy przejęli się sytuacją Hermiony, a najbardziej Draco. Chłopak przez cały czas chodził napięty jak struna i absolutnie nie dopuszczał do siebie myśli, że jego dziewczynie mogłoby się coś stać. Po śniadaniu miał się zjawić Dumbledore, a to chyba działało na niego najlepiej. Zresztą wszyscy cieszyli się, że dyrektor Hogwartu wreszcie spotka się z nimi wszystkimi, jak zwykle, swoim mądrym, spokojnym głosem powie im, co robić i doda otuchy jakąś mądrą sentencją.
Albus przybył na miejsce punktualnie, ale nie wyglądał na tak spokojnego, jakiego się go spodziewali zobaczyć. Wręcz przeciwnie - zdawało im się, że coś wyjątkowo go niepokoi.
Wreszcie wszyscy usiedli w salonie, czekając, aż Dumbledore zacznie rozmowę. On zaś przyjrzał się Hermionie z uwagą.
 - Jak się pani miewa, panno Granger?
  - Trzymam się nieźle, profesorze - odparła, trochę niezgodnie z prawdą, ale chciała jak najszybciej przejść do konkretów. Siwobrody szybko to pojął, zresztą od chwili przybycia wyczuł nieprzyjemne napięcie.
 - Pytam, bo wszystko wskazuje na to, że będzie musiała pani podjąć ważną decyzję.
 - Tego już zdążyłam się domyślić... - westchnęła smutno. - O co konkretnie chodzi?
 - Teraz, kiedy wyznaczono za panią nagrodę, rozpocznie się wielkie polowanie. Każdy zna pani wartość, wszyscy zdają sobie sprawę, że jest pani zarówno blisko Harry'ego jak i mnie, więc dla śmierciożerców gra jest warta świeczki. Dlatego zacząłem zastanawiać się, czy nie lepiej będzie, jeśli władza panią... dostanie.
 - Co?! - Draco był tak blady, że niemal zlewał się z białą ścianą za jego plecami. - Co to znaczy, że władza ją dostanie? Ma się poświęcić dla dobra ogółu i dać się zabić?!
 - Ależ skąd, panie Malfoy. - Dumbledore uspokoił blondyna gestem ręki. - Nigdy bym na coś takiego nie pozwolił. Sugeruję tylko, że powinna pani wrócić do Hogwartu, tyle, że nie o własnych siłach. Musielibyśmy upozorować pani porwanie. Powód podali nam sami - ktoś spodziewał się, że wyznaczą za panią wysoką nagrodę. Teraz więcej osób spoza szkoły ma dostęp do Hogwartu, więc istniała spora szansa, że ktoś w końcu dopadł słynną Hermionę Granger, ale przestraszył się konkurentów i oddał panią szkole.
 - Wtedy... teoretycznie nic nie mogą mi zrobić.
 - Nawet praktycznie nic nie mogą pani zrobić, bo o wszystkim doskonale będą wiedzieli profesorowie, którzy są po naszej stronie. Dopilnują, by znaleziono panią w odpowiednim miejscu, odpowiednim czasie i w odpowiednim stanie. Profesor Snape sporządzi eliksir, który na kilka dni naniesie na pani ciało kilka siniaków i zadrapań, żeby wszystko wyglądało wiarygodnie. - Hermiona spojrzała na posępnego profesora i od razu przypomniała jej się ich ostatnia rozmowa. Bardzo chciała go za nią przeprosić. 
 - To byłoby wspaniałe. Gdyby wszystko udało się zrealizować... Ale nadal nie rozumiem, gdzie w tym wszystkim moja decyzja?
 - Panno Granger - zaczął poważnym tonem Dumbledore - to, co teraz powiem, proszę potraktować jako suche fakty, nie jako wymuszanie decyzji. Zawsze powtarzam, że trzeba robić to, co jest słuszne, ale jestem także człowiekiem i wiem, że nie zawsze wszystko przychodzi nam tak łatwo, jakbyśmy chcieli.
 - Proszę mówić - pospieszyła go subtelnie Gryfonka, przeczuwając nadchodzące kłopoty.
 - Chodzi o to, że jeśli zdecyduje się tu pani zostać, jest pani narażona na wielkie niebezpieczeństwo, ale jeżeli zgodzi się pani na powrót do Hogwartu, będzie pani musiała tam wrócić bez Dracona. On nie może wrócić, bo profesor Snape, jak zresztą pani wie, był zmuszony jakoś usprawiedliwić nieobecność pana Malfoya w szkole, co też zrobił mówiąc, że wysłał go na pewną misję. Wasz powrót nie może nastąpić równocześnie. - Po tym zdaniu zapadła chwila grobowej ciszy. Wszyscy patrzyli na Hermionę i Dracona, którzy teraz ściskali swoje dłonie tak mocno, że prawie sprawiali sobie ból.
 Draco za żadne skarby nie chciał rozstawać się z Hermioną, ale wiedział, że w Hogwarcie będzie bezpieczna, jeśli ich misja się powiedzie. Z drugiej strony w Hogwarcie wciąż pozostawał cholerny Potter, który zrobi wszystko, by Hermiona zrezygnowała z ich związku. Pozostawało tylko pytanie, co jest ważniejsze. I rozsądniejsze.
 - Czy mogę mieć trochę czasu do namysłu? - spytała Hermiona. 
 - Przykro mi, panno Granger, ale czasu mamy zbyt mało. Chciałbym usłyszeć odpowiedź teraz.
 - Draco? - dziewczyna przeniosła na niego pytające spojrzenie. Reszta członków Zakonu, pod groźnym spojrzeniem Molly taktownie opuściła salon.
 - Wracaj. Najważniejsze, żebyś była bezpieczna. Tylko błagam, uważaj na siebie.
 - Ale...
 - Nic już nie mów - poprosił, przytulając ją mocno. Bał się. Był przerażony. Niemal dostawał szału ze strachu. Marzył, żeby mieć ją przy sobie, ale jeszcze bardziej pragnął, żeby dożyła końca wojny, żeby mogła umrzeć spokojnie, jako staruszka, w swoim domu, otoczona kochającą rodziną, nawet jeśli miałaby ją stworzyć bez niego.
 - Nie chcę zostawiać cię samego - wyszeptała, z trudem powstrzymując łzy.
 - Tak długo, jak żyjesz, nie jestem sam. A teraz, dla pewności, że nie zrobisz niczego głupiego, sam tam pójdę i powiem im, co zdecydowałaś. - Pocałował ją w czoło, a potem wstał i skierował się do drzwi. W tym samym momencie do pokoju wszedł Snape, który po kilku łzach na policzkach swojej uczennicy poznał, jak przedstawia się obecna sytuacja.
 - Tak będzie lepiej dla wszystkich, Granger. Przede wszystkim liczy się rozsądek.
 - Profesorze - zaczęła, ignorując wcześniejszą uwagę - przepraszam. Za ostatnią rozmowę. Zachowałam się wtedy, jak... jak... nie umiem tego nawet nazwać. Nie miałam prawa tego wszystkiego mówić.
 - Nie miałaś - rzekł Snape - ale ja nie zamierzałem z tego powodu skoczyć z dachu. 
 - Nie myślę tak o panu - powiedziała, starając się nie brzmieć ckliwe.
 - To nie jest istotne. Prawdę mówiąc jestem w szoku, Granger, że twój cięty jęzor potrafi wypowiedzieć słowo "przepraszam", więc przewinienie zostaje ci darowane. - Tylko tyle powiedział i wyszedł, a ona wiedziała, że poszło jej tak łatwo tylko dlatego, że nie chciał dokładać jej zmartwień. Snape dbał o jej bezpieczeństwo każdym swoim ruchem. A więc to jednak prawda, że wojna, jak nic innego, ujawnia wszystko, co chcielibyśmy schować bardzo, bardzo głęboko.

25 komentarzy:

  1. Och! Ach!
    Ten rozdział to jakiś obłęd. Prawie weszłam w monitor czytając kolejne zdania. Bardzo sprytne z tym podrzuceniem Herm do Hogwartu jednak szkoda mi Draco. Ta rozmowa ze Snape'm cudowna...
    Ciekawe co będzie dalej ?
    Uwielbiam twoje postacie bo są takie naturalne i wyraziste. Lekko i przyjemnie się czyta.
    Czego chcieć więcej?
    Można tylko sobie zażyczyć więcej notek ale i to ma swoje minusy więc jest idealnie :D
    Buziaki:*
    Życzę weny.
    Pozdrawiam H.R

    Jak miałabyś czas zajrzeć byłoby mi miło :
    http://hermiona-riddle-nowa-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że łaskawym okiem patrzysz na te moje grafomańskie wersy ;)
      Spoilerować nie będę, mam nadzieję, że starczy Ci cierpliwości na czytanie.
      Zajrzę. Mam już blogów innych dziewczyn 1500 w zakładkach i czas się za to zabrać :)

      Usuń
  2. Ahh naraszcie! :D Już myślałam, że opuściłaś nas i już nic nie wstawisz o.o Jak zwykle genialnie, cudownie i świetnie ^^ Aghh, nie lubię Harrego, nawet jeśli chce dobrze xd A wgl. to szkoda mi Miony i Draco ;c Jak już się odnaleźli to wredny los i tak ich rozłączy ;ccc
    Pozdrawiam, życzę dużo weny no i mam nadzieję na kolejny rozdział niedługo ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skądże! Bloga porzucić to zbrodnia, jakkolwiek by nie było.
      Potter to jest taka dziwna postać... niby grzeczna, sympatyczna, a jakoś tak mało lubiana przez blogowych Czytelników ;)
      Naszym głównym bohaterom nie dam całkowicie pogrążyć się w rozpaczy, więc uszy do góry :)
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  3. Wreszcie! No szkoda mi Dracona i Miony : C Mam nadzieje, że nic im się nie stanie...
    Czekam na kolejny *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wreszcie" - też to sobie powiedziałam, po napisaniu tego rozdziału :)
      Postaram się szybko napisać coś sympatycznego dla obojga bohaterów :)

      Usuń
  4. Fantastyczny! Rzeczywiście z ciebie sadystka ;) czekam na nn
    życzę weny SIE
    p.s
    mam wrażenie że kontrast między tłem a czcionką jest duży białe - czarne - białe, osobiście dostaje oczopląsu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki nawyk, ten sadyzm ;) Prywatnie rzadziej mi się on zdarza ;p
      Dzięki za zwrócenie uwagi i przepraszam za Twój oczopląs :( Postaram się szybciorem coś z tym zrobić, żebyście Ty i reszta Czytelniczek nie oślepły ;)

      Usuń
  5. Jak ty to robisz, że tak bosko piszesz? D: Dziewczyno, przecież jak to nie magia, to wielki talent! Wszystko opisujesz w tak zwięzły i przyjemny sposób. Podtrzymujesz napięcie nawet podczas zwykłych rozmów!
    Mam wrażenie, czy między Ginny i Harry'm zacznie iskrzyć? :)
    Czekam na kolejny rozdział "blogowy sadysto". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to robię - przepis jest prosty.
      1. Kocham pisać
      2. Kocham HP
      3. Znam polski alfabet i kilka mądrych związków frazeologicznych ;)
      Nic nie powiem, sekretów ciągu dalszego nie zdradzę!
      Miło mi czytać taki komentarz. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Totalne mistrzostwo ;)
    przepraszam , że pytam , ale ... ile masz lat? ;)
    bo jeśli dobrze wywnioskowałam to 15 ... ale piszesz tak dobrze, że śmiałobym powiedziała że jesteś już dorosłą osobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ah, pragnę jeszcze podziękować za długi rozdział oraz za to , że wstawiłaś go dość szybko :)

      Usuń
    2. Dzięki, pół metra nad ziemią latam z dumy :)
      Niewiele się pomyliłaś, bo w kwietniu skończyłam 16 lat, ale mentalnie wciąż mam 10 :D Do dorosłości akurat mi nieśpieszno :)
      I nie ma za co dziękować, i tak długo nie było notki ;)

      Usuń
    3. Cóż ...
      czytałam twoje poprzednie Sevmione i także uważam to za mistrzostwo .
      A fabuła zabija ;)
      Nie mam pojęcia jak mimo tak młodego wieku można tak fajnie pisać ...i bardzo cię podziwiam za te sceny + 18 :D
      może byś pomyślała o tym na przyszłość ?

      Usuń
  7. Świetny rozdział, troche smutno, że się muszą rozstać ale mam nadzieje, że w końcu będzie dobrze ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. ah po prostu niesamowite ! Nic wiecej nie moge o tym naposac poniewa zaparlo mi dech w piersiach ! Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial ... Kiedy przewidujesz dodanie go ?
    Pozdrawiam Daga ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. *napisac *poniewaz , sorka za bledy pisze z tel. ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie może być za kolorowo ale mam nadzieje,że jeśli Herm wróci do szkoły to dalej będą razem. Ich uczucie jest wyjątkowe, pod jej wpływem widać jak Draco się zmienił, jest taki opiekuńczy.
    Pozdrawiam i czekam na następną część:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy blog ma pewne trudności, by rozpocząć swój żywot na blogosferze, dlatego każdy robi co może, by mu w tym pomóc. Jeżeli chcesz poznać nową zupełnie inną historię Draco Malfoya oraz Hermiony Granger serdecznie zapraszamy na prolog na blogu: http://szklana-magia.blogspot.com/

    [przepraszam za SPAM, ale SPAMownika nie znalazłam. ]

    Morgan Jede. & Nemeyeth. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam to jak piszesz, więc nominowałam Cię do THE VERSATILE BLOGGER. Więcej informacji u mnie http://thereisalwaysho.blogspot.com/2013/05/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam twój styl pisania, jest to jedyne opowiadanie Dramione, które dosłownie zwaliło mnie z nóg. Szczerze - odkryłam je wczoraj i wszystkie rozdziały połknęłam na raz. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.!!!

    Domi ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. genialna historia. kiedy dodasz kolejny rozdział ? nie mogę się doczekać :)

    Zapraszam na drabble, miniaturki i opowiadania potterowskie.
    potterowkie-co-nieco.blogspot.com

    pozdrawiam, emersonn :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy kolejny rozdział? <333

    OdpowiedzUsuń
  16. pięknie piszesz ;)
    zapraszam do siebie la-vie-lex.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Cooooo?! Rozstać? No ja rozumiem siła wyższa, ale tak smutno... Snape na pewno wiązał się z takimi słowami ze strony Gryfonki, dlatego chyba tak długo się nie będzie buczył nie? :D a wiec Hermiona, czas wracać do Hogwartu :)
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń