niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 36


36. Z miesiąc mnie tu nie było, bo wiecznie coś. Szczerze mówiąc chciałabym jak najszybciej skończyć to opowiadanie, bo jest już trochę za bardzo rozciągnięte w czasie, dlatego postaram się pisć szybciej. Jak z wrzucaniem notek będzie - nie wiem, a to dlatego, że mam jeszcze problemy z komputerem. Dzięki za cierpliwość! Pozdrawiam!


Snape był wściekły. Właściwie był chodzącą furią. Przemierzał zamkowe korytarze z takim wyrazem twarzy, że nawet jego ulubieni Ślizgoni spuszczali wzrok i umykali w dalekie kąty zamku. Oczywiście, przyczyną tak podłego humoru Mistrza Eliksirów był zakichany Potter, którego gębę, nie dość, że musiał znosić na lekcjach, to jeszcze poza gabinetem lekcyjnym, gdy bachor uparcie prosił go o przeniesienie do Slytherinu. I to po co? Żeby uratować bohatersko tę swoją stukniętą Grnger. Jakby nie mógł się pogodzić z faktem, że dziewczyna jest z kimś innym i naprawdę nic jej nie grozi.
Na szczęście, choć nigdy nie sądził, że tak pomyśli na widok Weasleya, dostrzegł potargane, rude włosy ponad głowami innych uczniów w odizolowanym korytarzu.
 - Weasley! - zawołał, na co chłopak odwrócił się gwałtownie i zmierzył profesora nieprzyjemnym spojrzeniem. - Do mnie.
 - O co chodzi, panie profesorze? - spytał, trzymając za rękę jedną z bliźniaczek Patil.
 - Patil jest twoim nieodłącznym elementem? - prychnął zjadliwie, jednak podziałało natychmiast  - dziewczyna odeszła.  - Gdzie jest Potter?
 - Nie wiem, nie było go  z nami, chyba został w dormitorium.
 - Mam w to uwierzyć? - Snape uniósł kpiarsko brew. - Jest w swoim dormitorium czy może kombinuje coś, a ty, jak zwykle, ochraniasz mu tyłek?
- Nie, profesorze Snape - odparł chłopak z bardzo wymuszoną uprzejmością.
 - Jeśli jednak Potter cudownie się znajdzie, przekaż mu, żeby wybił sobie swój durny pomysł ze łba. Nie dostanie mojej zgody na przeniesienie się do Slytherinu. - Tu ściszył nieco głos, by nie usłyszał ich nikt niepowołany.  - I przemów mu do rozsądku, zanim ja to zrobię. Wbrew temu, co myśli ten półgłówek. Granger nie jest torturowana i bita. Malfoy potrafi się nią zająć. Poza tym jest też pod opieką członków Zakonu.
 - Mam mu przemówić do rozsądku? - parsknął gniewnie Ron. - Ja też nie wierzę w dobre serce Malfoya. Wiem, że on coś knuje.
 - A ja wiem, że brak ci mózgu, Weasley. Masz z nim porozmawiać i dobrze ci radzę - nie róbcie nic na własną rękę. Zaszkodzicie nie tej stronie, której byście chcieli.
 - Jeszcze zoba...
 - Wracaj do wieży. Natychmiast - uciął Snape, nie mając ochoty dłużej słuchać wywodów tego kretyna. W ogóle by z nim nie rozmawiał, gdyby nie wiedział, że Weasley jest jak na razie jedyną przebywającą w Hogwarcie osobą, która może przemówić Potterowi do rozsądku. Jeśli nie zrobi tego odpowiednio szybko i skutecznie, czeka ich katastrofa. Potter wierzył w to, że Slytherin da mu takie ulgi, które pozwolą mu uciec z Hogwartu i odszukać Hermionę, ale był zdecydowanie za głupi, by wiedzieć, że Ministerstwo i śmierciożercy są sprytniejsi. Schwytaliby go szybciej, niż potrafił latać na tej swojej przeklętej miotle.

***

Życie w ponurej posiadłości nabierało tempa. Hermiona zajęła się swoją nową pracą i od razu poczuła się lepiej. Mimo, że praca nad rozplanowywaniem akcji Zakonu była bardzo odpowiedzialna i wkładała spory ciężar na jej barki, mogła czymś wreszcie zająć myśli. Martwiła się jednak o Draco - miał być szpiegiem, a to zawsze wiązało się z poważnym niebezpieczeństwem.
Wszystko, co robili, swoim czujnym okiem obserwowała pani Weasley i absolutnie nie pozwoliła im się przemęczać ani głodzić, co było sporym wyzwaniem, jeśli brać pod uwagę fakt, że oboje musieli pracować długo i ciężko. Tego wymagały przygotowania do Ostatniej Bitwy.
 - Hermiono! - Kinglsey pstryknął jej palcami przed twarzą, by wróciła na ziemię. - Co myślisz o takim rozstawieniu? - odwrócił mapę tak, by miała do niej lepszy wgląd.
 - Cóż... ja... można by spróbować obstawić wyjście boczne kilkoma naszymi ludźmi.
 - Tutaj stoją śmierciożercy. Będzie nas za mało... - dyskutowali, ale tak naprawdę coś innego zajmowało myśli Gryfonki. Nie wiedziała, czy zobaczy swoich przyjaciół do Ostatniej Bitwy. A co za tym idzie - czy w ogóle ich zobaczy. Zaczęła żałować, że zgodziła się na tą całą ucieczkę z Hogwartu. Jakoś by sobie poradziła, Snape i McGonagall na pewno nie daliby jej skrzywdzić. Właśnie. Snape. Wciąż go nie przeprosiła...
 - Słuchasz mnie? - przerwał jej rozmyślania Kingsley.
 - Tak. To znaczy... staram się.
 - Musisz być całkowicie skupiona, kiedy planujemy. To bardzo, bardzo ważne.
 - Przepraszam - odpowiedziała, nieco zawstydzona. - Wszystkim się przejmuję. Nie wiem, co się dzieje w Hogwarcie, nie dostajemy stamtąd żadnych wieści. Martwię się o Harry'ego, Rona i Ginny.
 - Wiem, to naturalne. Ale Dumbledore o wszystko zadba. Wiesz, że będzie chronił Harry'ego na wszystkie dostępne sposoby.
 - Zdaję sobie z tego sprawę, ale i tak uspokoję się dopiero po wojnie, gdy ten cały koszmar się skończy. Chcę po prostu, żeby było, jak kiedyś.
 - W sumie co roku pakowaliście się w jakieś poważne kłopoty - mruknął z uśmiechem auror.
 - Nie przeczę - odrzekła już bardziej pogodnie Hermiona.  - Tylko że wtedy wszystko było inaczej. Wiedzieliśmy, że jeśli coś się stanie, Dumbledore zjawi się znikąd żeby nas uratować, albo że zrobi to ktoś z nauczycieli. Po prostu mieliśmy więcej pewności, że nie zginiemy. Teraz jej brakuje. Właściwie wcale jej nie ma.
 - Nie myśl o tym w ten sposób. Cały czas jesteśmy silni. I pokonamy ich - rzekł z zaciętą miną. Mówił bardzo poważnie, autentycznie przekonany o ich możliwościach. Aktualnie panujący spokój przerwało gwałtowne wtargnięcie pana Weasleya i Tonks do domu.
 - Molly, musisz to zobaczyć! - krzyknął Artur zdenerwowanym głosem.
 - Co się stało? - Pani Weasley od razu podeszła do męża, który ściskał w dłoni gazetę. Kobieta zerknęła na jej pierwszą stronę i natychmiast pobladła.
 - To jakieś cholerne fatum! - warknęła ze złością Tonks, wyrywając gazetę z dłoni Artura i rzucając ją Kingsleyowi. W tym samym momencie, ściągnięty tu poniesionymi głosami, do pokoju wszedł Draco.
 - Coś się stało? - spytał i instynktownie podszedł do Hermiony, po czym położył jej dłonie na ramionach.
 - Powinnaś przeczytać - powiedział Kinglsey, podając dziewczynie gazetę. Zaskoczona wzięła ją do ręki i zamarła, widząc na pierwszej stronie swoje wielkie, mrugające zdjęcie. Ngłówek nad nim głosił "Hermiona Granger, uczennica Hogwartu, mugolskiego pochodzenia, nielegalnie zbiegła z terenu szkoły w obawie przed zabezpieczeniami Ministerstwa. Za doprowadzenie jej do władz państwa czeka nagroda." - Dalej był krótki artykuł, w którym wypowiadała się Umbridge i kilka zdań na temat podejrzeń co do Hermiony. Dziewczyna była biała, jak kartka papieru, zupełnie odrętwiała.
 - Co teraz? - spytała cicho.
 - Nie bój się - powiedział zaraz Draco. - Prędzej sam ich wszystkich zabiję, niż pozwolę zrobić ci krzywdę.
 - Trzeba natychmiast powiadomić Dumbledore'a - zaskrzeczała Molly tonem, który w zderzeniu z jakimkolwiek sprzeciwem zaowocował by burzą z piorunami. - Ruszcie się!
 - Oczywiście. - Kinglsey od razu poderwał się z miejsca. - Ta informacja ma nie dotrzeć do Harry'ego i Rona. Mają pozostać w Hogwarcie. Zawiadomcie Snape'a i Minerwę. Szybko! - Wszyscy błyskawicznie rozeszli się do swoich zajęć. Draco przytulił mocno Hermionę, chcąc dodać jej otuchy, choć był tak samo przerażony, jak ona. Nie mógł i nie zamierzał jej stracić. Oddałby wszystko, byle dotrwała do końca wojny cała i zdrowa. Miał tylko nadzieję, że po każdej burzy wychodzi słońce. Tylko ta myśl trzymała go teraz przy zdrowych zmysłach.

12 komentarzy:

  1. Draco jaki bohater :P
    Rozdział był mistrzostwem, a czytało się go znakomicie . :)

    pozdrawiam
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
  2. Merlinie!
    Jakie świetne opowiadanie!
    Uwielbiam!
    Brak mi słów.
    Bardzo mi się podoba całe opowiadanie. A ten rozdział to jakieś mistrzostwo.
    Niech Ci Wena i Czas dopisują bo ja chcę więcej! Teraz,zaraz,natychmiast! Zyskałaś nową czytelniczkę :)

    Pozdrawiam H.R

    Zapraszam do mnie:

    http://hermiona-riddle-nowa-historia.blogspot.com/

    Będzie mi naprawdę miło jak zajrzysz i pozostawisz komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :) Draco co prawda dość niekanoniczny (przynajmniej jak na mój gust) ale i tak idealny :) Czyta się świetnie, szybko i wygodnie ( nie wiem czy to zdanie ma sens, ale kij z tym xD) i mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo krótki rozdział, za krótki :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział długo wyczekiwany i trochę krótki,ale treściowo doskonały.
    Zastanawiam się jakie plany będzie miała jasna strona po opublikowaniu zdjęcia Hermiony. Pewnie ona sama jest przerażona,ale dzięki wsparciu ze strony Dracona łatwiej sobie z tym poradzi.
    Mam nadzieję,że kolejna notka pojawi się o wiele szybciej!
    Pozdrawiam i dużo weny życzę!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że wchodziłam tu prawie codziennie? Jak mogłaś nas tak torturować? :D Ten rozdział był idealny ♥ Widać, że bardzo dopracowany, chociaż za tak długą przerwę mam ochotę Ci coś zrobić :D
    Po prostu brakuje słów, żeby go skomentować :)
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział!
    Pozdrawiam
    Flo :* historia-hermiony-riddle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawde masz talent! Znalazlam twojego bloga nie dawno ... Zaczelam czytac i strasznie mi sie spodobalo ! Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial ;D zycze ci duzo wolnego czasu i oczywiscie weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to :).Umiesz wzbudzić zainteresowanie.
    http://zaplatanawopowiesciach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Cię ! Kocham to. Choć wolę Dralunę to tym opowiadaniem wzbudziłaś moją ciekawość już po raz drugi. Twoje Sevmione <3 Byłabym zaszczycona gdybyś zajżała do mnie. There is always HOPE :3 Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział! <3 Czekam na kolejny!
    ZAPRASZAM DO MNIE
    http://www.sev-dra.tk/ – sevmione i dramione w jednym

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się Twoja historia. Jest na prawdę bardzo wciągająca.
    Draco jest taki kochany i opiekuńczy ale nie traci przy tym swojego charakteru. Ciesze się, że tak bardzo wspiera Hermionę i widać, że mu na niej zależy. Ona trochę mniej to okazuje ale i tak widać jej uczucie do niego. Mam nadzieję, że ta historia skończy się dla nich dobrze.
    Życzę weny i pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  12. List gończy, to coś czego się nie spodziewałam ;D Zakon jak zwykle ma trudno, ale i to nie stoi im na przeszkodzie prawda? :) No i mam nadzieję, że Ron przemówi do rozsądku Harrego, przecież on może spowodować większy bałagan
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń