czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 6

6. Wychodzą różnice między "moim" Draconem, a tym z kanonu. Mam wielką nadzieję, że uda mi się tak pokierować tą postacią, że nie będzie w niczym przypominać Malfoya z książek i filmów. Ponad to ukazuję Wam też Ginny w  nieco innym świetle i Pottera, który ma szansę się zrehabilitować ;)

Gdy Draco wrócił do środka, pierwsze, na co się natknął, była górująca nad nim postać Snape'a, który najwyraźniej był  z czegoś niezadowolony.
 - Porozmawiamy sobie - syknął, a Draco już wiedział, że to nie była propozycja. Z  ciężkim westchnieniem powlókł się za Severusem do pokoju, w którym się zamknęli i mógł być więcej niż pewien, że za coś mu się dostanie.
 - O co chodzi?
 - Po pierwsze o to, co robisz. Znowu widziałem cię z Granger!
 - I co? Pewnie myślisz, że mam zamiar paść jej do stóp i błagać, żeby została moją żoną? - prychnął - Po prostu się z nią zaznajomiłem. Nie wydaje się być taka sama, jak Potter czy Weasley. Poza tym kiedy wrócę do szkoły, nie będę się mógł z nią zadawać - wzruszył ramionami. 
 - Posłuchaj, Draco - rzekł Mistrz Eliksirów, już znacznie spokojniejszym tonem - to naprawdę nie chodzi o to, że jej nie lubię. Granger nie jest taka zła w porównaniu z tymi przygłupami, ale nie możesz się teraz rozpraszać. Dobrze wiesz, że potrzebne ci jest skupienie.
 - Zdaję sobie z tego sprawę. Ale... chyba nie po to przyszedłeś?
 - Nie. Mam wiadomości od Dumbledore'a.
 - Dobre czy złe? - spytał na wstępie.
 - Dobre. Natknął się na ich ślad i z... pewnych źródeł udało mu się ustalić, że, dzięki bogu, twoi rodzice wyruszyli na misję, a nie odbywają karę.
 - Jest szansa, że ich znajdzie?
 - Jest. I to bardzo realna. Większym problemem będzie wytłumaczenie, dlaczego ich szukał. Twoi rodzice nie mogą się dowiedzieć, że przeszedłeś na naszą stronę.
 - Więc jak zamierza o wyjaśnić?
 - W ogóle nie zamierza im nic wyjaśniać. Gdy ich znajdzie, wyśle im anonimową wiadomość o tym, że potrzebujesz swoich prawnych opiekunów na teraz. Nie widzę innej możliwości.
 - Przecież nie wrócą ot tak z misji dla Czarnego Pana!
 - Ale będą wiedzieli, że coś ci grozi.  Nie sądzę, żeby Narzyca zgodziła się, by opiekowała się tobą jej kochana siostrzyczka - wargi Snape'a wykrzywił złośliwy uśmiech. Draco nawet nie starał się udawać, że jest w stanie go odwzajemnić.
 - Mam nadzieję, że się nie mylisz.
 - Rzadko się mylę - powiedział, podchodząc do drzwi - Jeszcze jedno. Twoje książki i przybory szkolne czekają w zamku. Miałem zabrać cię na Pokątną, ale w obecnej sytuacji mógłbyś wzbudzić niepotrzebne zainteresowanie. - Malfoy zmarkotniał jeszcze bardziej. Liczył, że choć na kilka godzin wyrwie się z Nory.
Snape zniknął w szmaragdowych płomieniach, a on znowu poczuł się zupełnie obco.
 - Jakieś wieści, kochaneczku? - spytała pani Weasley.
 - Całkiem niezłe - odparł i streścił jej to, co usłyszał od Snape'a. Kobieta zaraz się rozpromieniła, a potem zadała pytanie, które sprawiło, że zakrztusił się dyniowym sokiem.
 - Gdyby nadarzyła się okazja, chciałbyś nas odwiedzić w święta?
 - Ja... bardzo dziękuję, za tę propozycję, ale... nie chciałbym przeszkadzać.
 - Nonsens! Artur na pewno bardzo się ucieszy.
 - Co innego Potter i Weas... i pani syn.
 - Och, daj spokój - zawołała z uśmiechem - nie ma się czym przejmować, przekonają się do ciebie. Potrzeba im tylko trochę czasu.  - Draco szczerze w to wątpił, ale nie chciał wydać się niegrzeczny. Po raz kolejny tego dnia nie mógł uwierzyć, że na świecie znajdują się jeszcze tacy ludzie, jak Weasleyowie.
                                                                                               ***
Hermiona była tak zamyślona, że ledwo do niej docierało, jak Ginny opowiada o sobie i Michaelu. Oczywiście, cieszyła się, że dali sobie jeszcze jedną szansę, ale absolutnie nie miała głowy do takich dyskusji.
 -... więc nie do końca byłam pewna, ale ostatecznie się zgodziłam - zakończyła Ginny - Zanudziłam cię, prawda?
 - Nie! - zwołała zaraz Hermiona - Po prostu... miałam dziś dość ciężki dzień. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki, a ta wyrozumiale odwzajemniła gest.
 - Malfoy powiedział ci, o co chodzi? - wypaliła nagle rudowłosa.
 - Co?
 - Widziałam, że siedzieliście razem na podwórku. Harry i Ron pewnie będą chcieli się dowiedzieć. - Spojrzenie dziewczyny było bardzo wymowne.
 - Prosił, żebym nikomu tego nie powtarzała... - mruknęła Hermiona, a Ginny zdębiała.
 - Czyli nie zamierzasz nam powiedzieć?
 - Ginny, to byłoby nie w porządku - upomniała ją. Ruda patrzyła na starszą Gryfonkę z wyrzutem  - Och, nie patrz tak na mnie - poprosiła Hermiona - Pewnie i tak wszystkiego się dowiecie od innych członków Zakonu.
- Teraz bardziej chodzi mi o twoje podejście do sprawy, niż o sam fakt tego, co tak złego przytrafiło się naszej szanownej fretce, że siedziałaś z nim ponad godzinę.
 - Jakie "podejście do sprawy"?  - fuknęła gniewnie Hermiona - Zachowanie zasad norm moralnych jest złym podejściem?
 - Norm moralnych względem niego! Ha, bardzo śmieszne! - W Ginny narastał gniew. Nie mogła darować Hermionie, że zamierza dotrzymać obietnicy danej Draconowi - Zastanów się, ile razy on potraktował nas, jak nic nie warte bydło! Mam ci wyliczać, ile razy nazwał cię szlamą? A może mam przypomnieć, jak ułożył tę kretyńską piosenkę, którą wszyscy śpiewali, gdy Ron grał w drużynie Quidditcha?*
 - A czy to znaczy, że mamy wszyscy iść w jego ślady?! Malfoy zachowywał się przez te wszystkie lata, jak największy dupek, ale powinniśmy dać mu dobry przykład!
 - Nie broń go! - krzyknęła wreszcie Ginny, całkowicie wytrącona z równowagi - Aż tak bardzo spodobał ci się nasz nowy przyjaciel?! Może wkrótce przywykniesz też do jego Mrocznego Znaku? - Hermiona stała, jak wryta. Nigdy nie posądziłaby Ginny o takie słowa.
 - Przywyknę do tego prędzej, niż do tego, co potrafisz powiedzieć - szepnęła cicho, łamiącym się głosem i opuściła pokój. Była pewna, że jeszcze nigdy w życiu nie było jej tak przykro. Ginny naskoczyła na nią właśnie teraz, gdy wsparcie najbardziej by się jej przydało...
Usiadła w ciemnym kącie korytarza i otarła kilka łez. Podciągnęła kolana pod brodę i nie miała zamiaru dotrzymywać komukolwiek towarzystwa przez całą resztę wieczoru, jednak psotny los sprawił, że było zupełnie inaczej.
 - Hermiona? - to Harry odnalazł ją, schodząc na kolację - Co się stało?
 - Nic takiego - skłamała - Schodź na dół, pani Weasley na pewno na was czeka.
 - Nigdzie się nie ruszę, dopóki nie wytłumaczysz mi, co ci jest. - Usiadł obok niej i objął ją  - Malfoy ci coś zrobił?
 - Nie. Po prostu...  pokłóciłam się z Ginny.
 - Nie ma się czym przejmować - powiedział, głaskając ją po ramienieniu - Na pewno wkrótce się pogodzicie, przecież nie umiecie się na siebie długo gniewać, prawda?
 - Pewnie masz rację... - mruknęła.
 - Zjedziesz ze mną do kuchni?
 - Nie, Harry. Wolę tu posiedzieć. Ale ty idź.
 - Nigdzie się nie wybieram - oznajmił - Posiedzę z tobą. Pani Weasley na pewno nam to jakoś wybaczy - parsknęli śmiechem, a potem zaczęli rozmawiać. Po kilku chwilach Hermiona poczuła się lepiej, za to Ginny popadała w coraz gorszy humor. Siedziała przy stole naprzeciwko tego kretyna i nie mogła powstrzymać się przed zbyt energicznym wbijaniem widelca we wszystko, co się znajdowało na stole. Ron też nie pałał do chłopaka sympatią, ale dziś to on zdawał się być o wiele bardziej opanowany.
 Draco od razu poczuł, że coś jest nie tak. Wzrok dziewczyny zatrzymywał się na nim i niemal wypalał mu dziurę w czole - tyle było w nim złości. Zauważył też brak Hermiony i Pottera, a więc to wręcz musiało mieć jakiś związek z tym, iż rozmawiał z Hermioną. Nie omieszkał się poruszyć tego tematu, gdy wszyscy, prócz Ginny i Rona opuścili kuchnię.
 - Coś się stało? - spytał, nie siląc się nawet, by udać, że nie wie.
 - A jak myślisz?  - warknęła rudowłosa. Ron rzucił siostrze pytające spojrzenie - Zostaw nas samych - poprosiła, a chłopak niechętnie wstał, obrzuciwszy Malfoya ostrzegawczym spojrzeniem.
 - Myślę, że chodzi o Granger. Nie podoba ci się, że rozmawiamy ze sobą, tak?
 - Nie podoba mi się, że pchasz w naszą przyjaźń swoje śmierciożercze łapy.
 - Nie mam nic do waszej przyjaźni, Weasley - wysyczał z takim jadem, że powinna spłonąć.
 - Dobrze ci radzę, trzymaj się od nas z daleka.
 - Od nas?  - udał zdziwienie - Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek zbliżał się do ciebie, a ty chyba nie powinnaś bawić się w adwokata Hermiony. Skoro sama do mnie przyszła, to znaczy, że miała na to ochotę.
 - Hermiony, tak? A więc jesteście już na "ty"? Świetnie!
 - Demonizujesz,Weasley. Nie zamierzam jej przecież zabić. Poza tym kontakt z nią nie grozi mi dłużej niż do końca wakacji. - Po tych słowach zapadła chwila ciszy, przesiąknięta wrogością.
 - Pamiętaj tylko, że cię ostrzegałam - warknęła dziewczyna i również opuściła kuchnię. Draco zaklął siarczyście. Zawsze, gdy coś zaczynało mu wychodzić, ktoś musiał wpieprzyć swoje trzy grosze. Zawsze.

_______________
* Jeśli ktoś nie czytał Zakonu Feniksa, może nie wiedzieć, że podczas gdy Ron rozgrywał swój pierwszy mecz w drużynie Gryfonów, Malfoy napisał pod jego adresem obraźliwą piosenkę pt "Weasley jest naszym królem"

7 komentarzy:

  1. Czemu takie krótkie :cccc
    Notka jak zawsze mi się podoba C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, Snape pilnuje Draco. Cieszę się, że rodzice Dracona żyją. Jak pisałam wcześniej nikt przecież nie zasługuje na życie bez nich. Uwielbiam Molly. Jest tak otwartą i kochaną, tak wspaniałą osobą, że sama chciałabym ją znać. U niej nigdy nie było podziału i uwielbiam to. O, Twój Harry jest wyrozumiały. W wielu opowiadaniach spotkałam się z tym, że był zadufanym w sobie dupkiem. Ginny jednakże tym razem w ogóle się nie popisała. Zwykle to ona była tą wspaniałą, wyrozumiałą przyjaciółką. Jednakże rozumiem ją. Stara się chronić Hermionę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się tego po Ginny! Snape w roli opiekuna jest świetny. Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. *_* Ale Ginny dowaliła... Mam nadzieję, że Draco nie przestanie "kumplować się" z Hermioną przez słowa Rudej. Ale o tym zaraz się dowiem,
    tak wiem, że moje komentarze do notek sprzed roku mogą być nieco kłopotliwe, ale nie mogę nie komentować od podstaw tak świetnego opowiadania! :D
    Pozdrawiam,
    Cave [dramione-historia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta Twoja Ginny ma iście gonisty jak nie diabelski temperament! Za to Harry zachował się w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Ginny, Ginny, ja rozumiem, że Granger to twoja przyjaciółka, ale żeby się tak nabuzować? Nawet Ron tyle nie przejawił agresji :D Wszyscy się uczepili tego Draco i Hermiony, no jak na złość :D Rozdział świetny :>
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń