środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 11


11. Czas trochę ubarwić opowiadanie. Zmieniłam postać Hermiony, choć nie twierdzę, że ta kanoniczna była nudna. Przeciwnie - udała się przednio i miała swój klimat. Mimo to dodam jej trochę ognia, jak na prawdziwą Gryfonkę przystało!


 
Weekend, niestety, nie przyniósł oczekiwanego odpoczynku. Przynajmniej nie Hermionie.  Im więcej starała się robić, tym więcej pracy miała przed sobą i zaczęła się zastanawiać, czy to przypadkiem nie jest jakieś złośliwe zaklęcie kogoś, kto bardzo jej nie lubi. Wydawać by się mogło, że może być tylko gorzej, ale oto na jej horyzoncie pojawiło się światełko nadziei. Rudowłose światełko.
 - Możemy pogadać? - Ginny stanęła nad nią z bardzo niepewną miną. Hermiona podniosła wrok znad raportu, który właśnie pisała i skinęła nieznacznie, a Ginny zajęła miejsce naprzeciwko.
 - Chyba nie muszę pytać, o co chodzi...
 - Nie musisz. Chciałam cię przeprosić. Byłam... byłam zdecydowanie zbyt ostra. W każdym razie - niczego nie zrobiłam w złej wierze. 
  - Ja też przepraszam, Ginny - powiedziała i uśmiechnęła się. - Myślę, że to wszystko przez ten stres i nerwy. Poza tym nasz problem zniknął już z horyzontu, prawda?
  - Niezupełnie. Harry i Ron mówili, że czymś ci zaszkodził.
 - Tym razem bardziej zaszkodził mi Snape, tyle, że rękami Malfoya. - I opowiedziała Ginny, czego dokładnie dowiedziała się w gabinecie profesora. Ruda była do tego stopnia oburzona, że Hermiona musiała się naprawdę namęczyć, by wyperswadować jej pomysł odnalezienia Dracona i przeklęcia go mistrzowskim upiorogackiem.
 - I co, myślisz, że sobie odpuścili?
 - Wątpię - odparła starsza Gryfonka. - Ale to nie znaczy, że dam im pole do działania. Nie zamierzam się zachowywać, jak wariatka. 
 - Wiesz...  - tu Ginny zrobiła dość przykrą minę - tak prawdę mówiąc to w całej szkole jest głośno o twoim konflikcie z Carrowem. Michael mówił, że nawet w ich salonie się o tym mówi.
 - Cóż, widzę, że moja sława mnie wyprzedza - parsknęła z ironią, a Ginny uśmiechnęła się szatańsko. Nie sposób było nie zauważyć, że jej przyjaciółka bardzo się zmieniła przez ostatnie kilka miesięcy. Właściwie... odkąd wizja wojny stała się całkowicie realna. Wyglądało na to, że w samej Hermionie toczyła się wojna między dawną poukładaną, rozsądną Hermioną, a Gryfonką o gorącej krwi i minimalnym zasobie cierpliwości.
 - Jak z Michaelem?  - wypaliła niespodziewanie.
 - Całkiem... całkiem nieźle - skłamała. Owszem, była z nim i Michael robił wszystko, żeby znów im się udało, ale... to nie było to. Nie chciała go ranić widząc, jak bardzo się stara, choć, niestety, cierpiały na tym jej własne uczucia.
  - Nie wyglądasz na najszczęśliwszą.
 - Wydaje ci się. Naprawdę jest dobrze - powiedziała. Postanowiła nie dokładać jej zmartwień.
  - Hermiona! - zawołał z wyrzutem czyjś dobrze znany głos. Obie z Ginny zerknęły na Rona, który wskazywał na nią oskarżycielsko palcem.
 - O co chodzi?
 - Ktoś na ciebie czeka.
 - Cudownie - sarknęła i szybko przeszła przez pokój wspólny. Ron rzucił jej wściekłe spojrzenie, a potem zaatakował bez ostrzeżenia.
  - Zamierzasz nam tu ściągnąć cały Slytherin?!
 - O czym ty mówisz? Nikogo tu nie ściągam!
 - Jasne! Wczoraj Snape, dzisiaj Malfoy... - Nim zdążył powiedzieć coś jeszcze, dziewczyna mocno pchnęła portret Grubej Damy i przeszła przez dziurę. Stanęła oko w oko z Draconem, który najwyraźniej właśnie kłócił się z Harrym.
 - Czego chcesz?  - warknęła na wstępie. Draco nie mógł mieć wątpliwości, że pytanie skierowane było do niego.
 - Właściwie nie ja, tylko McGonagall. Jest sobota, Granger.
 - Wiem, jaki mamy dzień tygodnia!
 - No to powinnaś również wiedzieć, że w każdą sobotę każdy Prefekt Naczelny składa raport u profesor McGonagall. - Na jego wargi wpłynął leniwy uśmieszek, pełen złośliwej satysfakcji. Hermiona natomiast zzieleniała i oblała się zimnym potem.
 - Ja... jeszcze go nie napisałam.  Miałam to zrobić właśnie teraz i...
 - W takim razie będę musiał cię zaprowadzić do jej gabinetu.
 - Jasne - powiedziała na tyle nieprzytomnie, że bez namysłu ruszyła za Draconem.
 - Hermiono! - zawołał za nią Harry, najwyraźniej bardzo czymś oburzony. - Obiecałaś mi, że pomożesz mi napisać esej na Obronę!
 - Pomogę, ale później - odpowiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco. To najwyraźniej nie udobruchało chłopaka, bo gdy odchodziła, słyszała strzęp jego rozmowy z Ronem, w której to straszliwie pomstował na Malfoya. Nie była w stanie się tym przejąć, ani tym bardziej zauważyć, jak Ślizgon uśmiecha się mściwie pod nosem.
  - Dokąd idziesz?  - spytała, zdając sobie sprawę, że kierują się w inny korytarz, niż ten, który wiódł do gabinetu  profesor McGonagall.
 - Musimy pogadać. 
 - Najpierw pójdziemy do profesor McGonagall i...
 - Wysłała mnie, żebym ci powiedział, że jeśli dostarczysz ten raport później, to nic się nie stanie, bo wie, ile masz pracy - rzucił niedbale, jakby ta wersja zdarzenia w ogóle nie była sprzeczna z tą, o której cały czas była mowa.  
 - Więc po jaką cholerę mnie tu ściągałeś!
 - Słuchaj czasem, co mówię. Musimy porozmawiać.
 - Więc słucham - złożyła ręce na piersi i utkwiła w nim spojrzenie, które powinno palić żywcem. Na Draconie nie zrobiło jednak większego wrażenia, biorąc pod uwagę fakt, że większość życia spędził ze swoim ojcem lub Snapem.
 - Wiem, że jesteś na mnie wściekła za to, że mam cię pilnować na Czarnej Magii.
 - I na pewno bardzo cię to obeszło, biorąc pod uwagę fakt, że jesteś Draconem Malfoyem - zakpiła. Chłopak na moment spuścił wzrok. Być może to dostrzegła, bo z jej twarzy zniknął wyraz złości.  - Wybacz - mruknęła.
 - Pomyślałem - kontynuował, jakby w ogóle mu nie przerwano - że chyba powinnaś zdawać sobie sprawę, że to nie był mój pomysł. Snape kazał mi to zrobić, a i on nie chce ci robić na złość. Tu chodzi o bezpieczeństwo.
 - Wiem - powiedziała. - Ale nadal uważam, że to powinno wyglądać zupełnie inaczej.
 - Granger, prawda jest taka, że nie umiesz się pohamować, a nie chcemy, by Carrow miał pretekst, żeby cię przemaglować, prawda? Wierz mi, że nie zamierzam za tobą chodzić, jak cerber.
 - Po co mi to wszystko mówisz? - spytała tak niespodziewanie, że zbiła go z tropu. Dopiero po chwili zdecydował się odpowiedzieć.
 - Nie zapomniałem tego, co się działo w Norze. Wciąż jestem ci wdzięczny. Nie chcę, żeby... nie nazywając tego relacjami, to co, między sobą wypracowaliśmy, tak szybko legło w gruzach.
 - Wypracowaliśmy tolerancję i nie zamierzam jej burzyć, póki jesteś w Zakonie - zapewniła go. Draco najwyraźniej nie na taką odpowiedź liczył. - Poza tym nie powinniśmy utrzymywać żadnej znajomości, bo to nieprofesjonalne.
 - Jesteś Gryfonką - stwierdził sucho. - Myślałem, że lubicie ryzyko.
 - Ale przy tym używamy mózgu, Malfoy. Wojna to nie zabawa. 
 - I tłumaczysz to mi - prychnął. - Tak, czy inaczej, chciałem ci tylko powiedzieć, że nie powinnaś być na mnie zła. Robię to, co muszę robić.
 - Co takiego, panie Malfoy? - rozległ się za jego plecami zimny głos należący z całą pewnością do ostatniej osoby, która powinna zobaczyć ich razem. Amycus Carrow przyglądał im się, marszcząc brwi i uśmiechając się złowieszczo.  - Wasza dwójka - za mną, natychmiast! - warknął i machnął na nich ręką. Zarówno Draco jak i Hermiona zbledli ze strachu, a potem powlekli się razem za Carrowem na wyższe piętro.

10 komentarzy:

  1. Kolejny ciekawy rozdział! ;) Mam nadzieję, że Hermiona i Draco nie narobili sobie problemów. Poza tym, czekam na jakieś ciekawe wydarzenie pomiędzy nimi ;) pozdrawiam, Madlene23

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narobili ;) Ale postaram się ich z tego jakoś wyciągnąć moją mocą sprawczą :)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Twoje opowiadanie coraz bardziej mnie wciąga. Masz ogromny talent. Czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talent powiadasz? Chciałabym ;) No, ale zanim można będzie do mnie mówić J.K. Junior, miną lata świetlne ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Uwielbiam twoje opowiadania!z upragnieniem czekam na nastepny rozdzial :) twoje fanfiction o Snapie i Hermionie na onecie przeczytalam w jeden dzien, jest cudowne. czy masz jakies ulubione opowiadania o tematyce hp? ostatnimi czasy zaczytuje sie wlasnie w nie, i jestem oczarowana,chociaz, zeby znalesc jakiekolwiek godne uwagi trzeba sie niezle naszukac! w kazdym badz razie jestem ciekawa co carrow zrobi! ginny jest tu lekko glupia suka,ale nie ma co sie dziwic! Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i jest mi bardzo miło. Carrow nie będzie miły, a Ginny... cóż, w końcu kobieta zmienną jest ;)
      Ficki, o tematyce HP, które czytałam i które z całą pewnością są godne uwagi to:
      - Wybór HG/SS
      - Szach Matt HG/SS
      - Porzucając bolesne wspomnienia HP/DM (zdecydowanie +18)
      - Przemiany HG/TMR
      - Ocaleni HG/SS
      Polecam gorąco!

      Usuń
  4. Oho, Hermiona musiała zdecydowanie przegiąć jeśli wszyscy mówią o tym konflikcie. Wszakże, ona zawsze była tą rozsądną. No, Hermiona się zmienia. W sumie Rona to bym porządnie palnęła w głowę za chamstwo. W końcu nie musi się na nią wydzierać. Jeżeli Carrow ich przyłapał to może być ciężko. W końcu mają rację i on pewnie będzie chciał ją przepytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. U P S...
    nieciekawie to wygląda. Chyba od razu muszę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  6. avada kedavra!!! za przerwanie w takim momencie! ale poza tym to super :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No to pięknie... Wpadli... Ale to urocze, kiedy Draco chciał udobruchać Hermione ^^ i właśnie jak jesteśmy przy Granger. dziewczyna powinna przystopować z tymi wszystkimi zadaniami :)
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń