środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 13

13. Dużo się dzieje w tym rozdziale. Pewnie znajdzie się kilka dziewczyn, które będą miały ochotę przekląć Ginny upiorogackiem, i słusznie, bo Mike to wspaniały chłopak. Malfoy też się rozkręca ;) Miłej lektury!


Kolejny dzień istniał chyba wyłącznie po to, by doczekali do dwudziestej i znaleźli się wreszcie w gabinecie Dumbledore'a. Harry i Ron od rana trenowali na boisku, a Hermiona poszła w tym czasie złożyć raport u McGonagall. Przed południem udała się do biblioteki i zasiadła przy wolnym stoliku, wertując strony starej księgi. Wrześniowy deszcz bębnił w szyby, a na zewnątrz było tak pochmurno, że pomimo wczesnej pory, pani Pince pozapalała gdzieniegdzie lampy. Gryfonka marszczyła brwi i notowała zawzięcie w swoim notatniku, do chwili, w której zza regału doszedł ją czyjś przyciszony głos.
 - Nie dam rady...  - szeptał jakiś chłopiec.
 - Nie dasz rady? - syknął jego towarzysz. - Ojcu też będziesz się w ten sposób tłumaczył?
 - Nie... Nott, ja naprawdę nie mogę! - Teraz Hermiona naprawdę wytężyła słuch. Wiedziała, że Nott jest synem śmierciożercy i że właśnie kogoś do czegoś namawia. Do czegoś złego, sądząc po wystraszonym głosie drugiego chłopca, którego nie mogła dostrzec. Podkradła się na palcach do regału, chcąc podsłuchać  więcej.
 - Wiesz, że do przerwy świątecznej musisz to załatwić? - wysyczał Nott.
 - Jak? - jęknął jego rozmówca.
 - Nie wiem, ale skoro Malfoy dał radę w zeszłym roku, to i ty nie powinieneś mieć z tym problemu. 
 - Oszalałeś? - wydał z siebie jeszcze żałośniejszy pisk. - Dumbledore sam to zablokował! Jak mam walczyć z jego czarami?
 - Posłuchaj mnie i to bardzo uważnie - Nott najwyraźniej złapał przerażonego chłopaka za ramię, bo tamten cofnął się gwałtownie. - W szkole są Carrowie i  Snape. Mają bezpośredni dostęp do Czarnego Pana i jeśli nie zaczniesz działać, będą musieli mu o tym powiedzieć, rozumiesz?
 - Ale ja się staram!
 - Starasz się - prychnął z pogardą Nott. - Wciąż tylko siedzisz przy tych głupich książkach i szukasz rozwiązania! Masz się zabrać do naprawy!
 - Sam nie dam rady, może gdybyś mi pomógł...
 - Czarny Pan wyznaczył ciebie! - wysyczał jadowicie. - I najwidoczniej miał w tym swój cel. - Potem westchnął i kontynuował już spokojnym tonem.  - No, ale myślę, że zawsze możesz poprosić Malfoya o pomoc. Jego Dumbledore nie będzie podejrzewał. Draco dobrze udaje, wszyscy myślą, że waha się pomiędzy jedną stroną, a drugą.  - Do uszu Hermiony dotarł szyderczy śmiech chłopca i przeszył ją dreszcz. Czyżby Malfoy naprawdę oszukał cały Zakon? Czyżby Dumbledore się pomylił?
 - Pamiętaj, masz czas do świąt - rzucił Nott i pospiesznie oddalił się. Hermiona zdołała się wcisnąć między dwa regały, by pozostać niezauważoną. Potem odłożyła książkę na miejsce, spakowała notatnik do torby i puściła się biegiem po schodach w dół, by jak najszybciej dotrzeć na stadion quidditcha. Biegła właśnie korytarzem na drugim piętrze, gdy łupnęła w kogoś z impetem.
 - Przepraszam - wykrztusiła, rozcierając sobie bolące ramię.
 - Nie szkodzi, Granger. - Drgnęła i obrzuciła blondyna nienawistnym spojrzeniem. Po raz kolejny mogła postawić się w sytuacji Harry'ego, w której to podejrzewał Dracona o zostanie śmierciożercą i absolutnie nikt nie chciał mu uwierzyć. - Ktoś zaraz oberwie, czy mi się wydaje? - spytał, obrzucając rozbawionym spojrzeniem jej wściekłą minę.
 - Tak i to najprawdopodobniej będziesz ty - warknęła. Chciała go odepchnąć i wyminąć, ale Malfoy przytrzymał ją i przyciągnął do siebie. Przez chwilę zamarła w niemym oburzeniu i szoku, a potem nabrała powietrza w płuca, by dobitnie wytłumaczyć mu, że nie ma prawa jej dotykać. 
 - Puszczę cię, gdy mnie wysłuchasz - oznajmił spokojnie, co doprowadziło ją do szału. Żaden kretyn ze Slytherinu nie będzie jej dyktował warunków!
 - Puścisz mnie teraz, albo boleśnie odczujesz skutki swoich łap na mojej talii - wysyczała groźnie, ale Malfoy uśmiechnął się tylko kpiąco.
 - Drżę ze strachu. A teraz przypomnę ci, że nie powinnaś być na mnie wściekła za to, co kazał mi zrobić Snape. Zresztą do tej pory nawet nie próbowałem cię kontrolować.
 - Niedoczekanie! - prychnęła. - I nie jestem za to zła. Nie w tej chwili.
 - Więc o co chodzi?
 - Nie wiem, może to alergia na twój widok? - zakpiła złośliwie.
 - Szczerze wątpię. W Norze jej nie miałaś.  - Uniósł zawadiacko brew, w  podobny do Snape'a sposób.
 - W Norze byłeś na tyle nieśmiały, że udawałeś miłego chłopca. Po powrocie do Hogwartu wszystko wróciło do normy, więc bądź łaskaw odsunąć się ode mnie, zanim zrobię ci krzywdę.
 - Ja nigdy nie jestem nieśmiały, Granger. Nazywam się Malfoy, a to do czegoś zobowiązuje. 
 - Niewątpliwie do bycia kretynem z przerośniętym ego. Puszczaj!
 - Nie powiesz mi, dlaczego się wściekasz? - Odrobinę mocniej zacisnął dłonie na jej talii i choć udawał, że to wyłącznie po to, by ją przy sobie zatrzymać, sprawiało mu to przyjemność. Pomimo wszelkich różnic, które ich dzieliły, Hermiona wciąż pozostawała śliczną dziewczyną.
Niestety - Draco przeliczył się w swej pewności siebie i tym boleśniej odczuł mocne kopnięcie w kostkę.
 - Następnym razem radzę mnie posłuchać?
 - Więc już liczysz na kolejny raz? - stęknął, całą siłą woli zmuszając się, by nie okazać grymasu bólu. Hermiona patrzyła na niego przez chwilę, milcząc i zastanawiała się, czy to możliwe, by był na tyle złym człowiekiem, by naprawdę wiernie służyć Voldemortowi. - O co chodzi?  - spytał, nieco zmieszany. Już nie uśmiechał się głupio.
 - Zastanawiam się tylko, jaki naprawdę jesteś.
 - Cały czas masz szansę mnie poznać - rzekł całkiem poważnie.
 - Wiem. Sęk w tym, że teraz nie jestem już pewna, czy mogę ci ufać. - Jej słowa uderzyły w niego niespodziewanie mocno. Niby nie miało to większego znaczenia, a jednak gdzieś w głębi serca poczuł ukłucie bólu. Skoro nawet ona, która jako jedyna przełamała się względem niego, straciła teraz to zaufanie.
 - Nie zrobiłem nic, co mogłoby sprawić, że stracisz do mnie zaufanie. 
 - A może po prostu nie jesteś świadom, że wiem coś, czego nigdy nie chciałbyś ujawnić światu? Może mam podstawy, by podejrzewać, że nie jesteś po naszej stronie?
 - Masz zatem podstawy, by podejrzewać, że wyprowadziłem w pole samego Dumbledore'a. Dumbledore'a, Granger! Aż tak bardzo cenisz moje umiejętności, by twierdzić, że mogło mi się to udać?
 - Trwa wojna, a podczas wojny ludzie odnajdują w sobie zdolności prawie nadprzyrodzone, byle tylko przeżyć - powiedziała i oddaliła się szybko, w stronę schodów głównych, choć teraz nie była już pewna, czy chce o wszystkim powiedzieć Harry'emu i Ronowi. Miała mętlik w głowie, czuła się bardzo dziwnie. Miała też świadomość, że zrobiła Malfoyowi przykrość, choć, rzecz jasna, nie okazał tego. Zwolniła kroku, gdy dotarła na błonia. Dostrzegła siedem postaci, szybujących na miotłach. Ron właśnie złapał kafla, a pozostali Gryfoni zaczęli klaskać. Westchnęła, zrezygnowana. Nie chciała im dokładać zmartwień, mając na uwadze to, że dziś czeka ich jeszcze wizyta u dyrektora. Powie im kiedy indziej.
                                                                                          ***

Ginny i Michael siedzieli sami w odludnym kącie zamku. Brunet przytulał się do pleców swojej dziewczyny, dłońmi gładząc jej ramiona. Ginny dość sztywno odwzajemniała każdy z czułych gestów. Westchnęła cicho, gdy Michael pocałował ją w ramię.
 - Wszystko w porządku? - spytał, kładąc głowę na jej ramieniu.
 - A dlaczego miałoby nie być?
 - Mam wrażenie, że ostatnimi czasy nie jesteś dość... szczęśliwa.
 - A twoim zdaniem łatwo jest być szczęśliwym w dzisiejszych czasach? - parsknęła. Chłopak objął ją mocniej, oczekując, że i  Ginny wtuli się  w niego głębiej. Nic takiego nie zrobiła.
 - Czy na pewno nie chodzi o coś innego? O... o KOGOŚ innego?
 - Co masz na myśli? - spytała szybko. Obawiała się, że Michael w końcu zacznie coś podejrzewać. Nie chodziło nawet o to, czy go kochała, czy nie. Był dla niej ważny i nie chciała go ranić, ale wciąż miała masę wątpliwości, wciąż nie był tym, czego tak bardzo pragnęła.
 - Chcę wiedzieć, czy jest ktoś, do kogo czujesz coś więcej, niż do mnie. - Mogłaby przysiąc, że pod słowem "ktoś" kryje się słowo "Potter". Wiedział, że on i Ginny mieli się ku sobie w zeszłym roku.
 - Nie. Nie znalazłam sobie żadnego innego chłopaka - powiedziała spokojnie.
 - Ale może wolałabyś, żebym z tobą nie był?
 - Doszukujesz się czegoś na siłę - stwierdziła cierpko. - Jest mi ciężko z powodu wojny, to wszystko - skłamała. Nie była jeszcze gotowa, by podjąć się tego tematu na poważnie. Mike westchnął lekko, czując, że to nie wszystko, albo że jej odpowiedź mijała się z prawdą. Postanowił jednak poczekać i dać jej czas na decyzję.
Siedzieli tak w ciszy - on, rozkoszując się jaśminowym zapachem jej włosów, ona pogrążona w ponurych myślach. Mimo tej różnicy cisza była tak bardzo... wspólna, jak tylko być mogła. Być może to z powodu przyzwyczajenia, być może ze względu na uczucia, w ogóle nie krępował ich brak słów. Równie dobrze mogliby w ogóle ze sobą nie rozmawiać i nadal czuliby się tak samo komfortowo.
Nagle ową ciszą zmąciły czyjeś szybkie kroki. Oboje wyciągnęli szyję, by wypatrzeć intruza, ale nie musieli tego robić, bo przybysz sam szybko dał o sobie znać.
 - Zdrajczyni krwi - rzucił Zabini z obłudnym uśmiechem. -Wszędzie was pełno, nawet nie mogę się spokojnie przechadzać po zamku bez obaw, że natknę się na jakieś rudowłose świństwo. 
 - Zamknij się, Zabini. - Mike stanął przed nim. Wzrostem dorównywał Blaisowi, ale posturą, niestety, nie. Ślizgon zmierzył go pogardliwym spojrzeniem.
 - Mogłeś lepiej wybrać, Corner. 
 - Powiedziałem ci - zamknij się! - krzyknął chłopak. - To nie twoja sprawa, zjeżdżaj stąd!
 - Mam takie samo prawo przebywać tu, jak ty - odparł, zakładając ręce na pierś.
 - Co nie oznacza - warknęła Ginny wyciągając różdżkę - że to dobry pomysł, żeby tu przychodzić.
 - Schowaj to, Weasley, zanim zrobisz sobie krzywdę - mruknął z dezaprobatą. - A teraz z czystej uprzejmości radzę wam stąd spieprzać, bo za chwile będzie tu więcej osób, które was nie lubią.

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się rozdział. Coraz więcej się dzieje. Nie mogę się doczekać aż wszystko wyjaśni się między Ginny i jej chłopakiem. Jak zawsze nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, Hermiona chyba za szybko oceniła Draco. Ja tam mu ufam i wierzę, że przeszedł na stronę Zakonu. Mam też nadzieję, że Ginny szybko zdecyduje się żeby powiedzieć prawdę Michaelowi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, czytam i bardzo mi się podoba. :)
    Czyżby Blaisinny? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hermiona po dodatkowych informacjach ma wątpliwości, w sumie i mnie zbiło z tropu... Mam nadzieję, że się mylę :) Chociaż z drugiej strony Maylfoy bardzo się zapiera i nie sądzę, że okłamał by Granger skoro mu na niej zależy :) Ginny nie pewna w uczuciach, życzę jej ustatkowania :D
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczne opowiadanie, jak na razie. Tym czasem idę czytać resztę rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń