9. Nie ma to, jak w środku wakacji pisać o szkole i lekcjach ;) Zaczynają nam się schody, a to dlatego, że wystartowało "właściwe" opowiadanie. Ten, kto wcześniej czytał coś, co wyszło spod mojej ręki na pewno wie, że komplikowanie bohaterom życia to jest to, co lubię najbardziej ;)
Następnego ranka, podczas śniadania w Wielkiej Sali, profesor McGonagall jak zwykle krążyła wśród uczniów, rozdając plany zajęć. Harry i Ron nawet nie zerknęli na swoje, pochłonięci pałaszowaniem tostów z dżemem, a Hermiona omal nie zakrztusiła się owsianką, gdy zerknęła na swój plan zajęć.
- Cztery godziny w tygodniu! - krzyknęła tak głośno, aż kilka osób odwróciło się w ich stronę.
- Niby co? - burknął Harry.
- Cztery godziny Czarnej Magii. Dziś też mamy jedną, zaraz po przerwie popołudniowej - oznajmiła przyciszonym głosem, a teraz także chłopcy rozłożyli przed sobą plany zajęć. Ron zerknął przez jej ramię, by zobaczyć, jak bardzo różnią się ich plany i zatrzymał wzrok na piątkowej lekcji Wróżbiarstwa.
- A czy nie chodziłaś zamiast tego na Mugoloznastwo?
- Och, rusz głową! Mugoloznastwo prowadzi Carrow, to chyba jasne, że wolałam mieć już lekcję Wróżbiarstwa, tym bardziej, że prowadzi ją Firenzo*, a nie Trelowney.
- Dlaczego?
- Podobno odeszła, gdy dowiedziała się, że do szkoły wraca Umbridge. Parvati mi powiedziała. Wiesz, w sumie nawet się jej nie dziwię. Ta wstrętna baba dała jej nieźle popalić.
- O ile dobrze pamiętam - wtrącił Harry - za Trelowney też nie przepadałaś.
- Owszem, ale w porównaniu z Umbridge miała u mnie naprawdę fantastyczne notowania. - Harry i Hermiona parsknęli śmiechem, ale Ron wpatrywał się tępo w swój plan lekcji.
- Więc wiesz to od Parvati... - mruknął.
- Tak, i co z tego?
- Kiedy się z nią widziałaś?
- Dziś rano, w dormitorium. Jeśli zapomniałeś, to dzielę je z Parvati i Lavender. O co chodzi? - spytała, mrużąc podejrzliwie oczy.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że nie widziałem Parvati ani w pociągu, ani w szkole. Chyba powinienem się z nią przywitać, nie? - Harry i Hermiona spojrzeli na niego kompletnie zbici z tropu.
- Od kiedy to tak bardzo zależy ci na jej towarzystwie? - zapytał Potter.
- Wcale mi na nim nie zależy. To znaczy zależy, ale nie jakoś szczególnie. - Wzruszył ramionami.
- Po prostu jesteśmy w jednym Domu, w jednej szkole, znamy się i pomyślałem, że tego wymaga kultura.
- Świetnie, Ron, ale teraz lepiej się pospieszmy, bo zaraz spóźnimy się na Transmutację, a tutaj już żaden przejaw kultury nie pomoże - rzekł Harry, po czym cała trójka ruszyła do dormitoriów po torby z książkami, a następnie pod klasę Transmutacji.
Profesor McGonagall jak zwykle ich nie oszczędzała. Kazała im zademonstrować przynajmniej trzy zaklęcia transmutujące, których nauczyli się przez ostatnie sześć lat, a następnie zdefiniować kilka transmutacji i przemian. Hermiona zarobiła dla Gryffindoru piętnaście punktów, za to Neville zamiast transmutować kielich w szczura, sprawił, że kielich zaczął podskakiwać i wrzeszczeć. Profesor McGonagall przez kilka minut próbowała opanować sytuację, by zaraz potem rozzłościć się jakąś idiotyczną odpowiedzią Deana Thomasa. Takim sposobem z piętnastu zarobionych punktów na koncie zostało im dziesięć, na co Hermiona zareagowała naburmuszoną miną. Prawdziwie ciekawe zdarzenie miało miejsce pod sam koniec lekcji (tuż po zadaniu im eseju na dwie stopy o wybranym zaklęciu transmutującym). Nauczycielka poprosiła ich, by jeszcze przez chwilę pozostali na miejscach i odetchnąwszy uprzednio, zaczęła spokojnie mówić.
- Chcę was wszystkich bardzo prosić, żebyście ostrożnie obchodzili się z przedmiotem Czarnej Magii. To bardzo... zawiła i trudna magia, która niesie za sobą wiele niebezpieczeństw dla tego, kto jej niewłaściwie używa. Tak, panie Zabini? - Ślizgon, trzymający podniesioną rękę, miał przyklejony do ust drwiący uśmieszek.
- Czy pani profesor uważa, że profesor Carrow niewłaściwie pokieruje naszym przedmiotem?
- Nic takiego nie powiedziałam, panie Zabini.
- Więc dlaczego ostrzega nas pani przed Czarną Magią?
- Ponieważ obawiam się, że nawet najlepszy nauczyciel nic nie zdziała, jeśli uczeń nie będzie chciał i potrafił opanować niebezpiecznych żądz towarzyszących zawsze zgłębianiu czarnej magii.
- A czy...
- Dość, panie Zabini! - ucięła. - Proszę sobie wziąć do serca moją radę. Zapraszam na przerwę, są państwo wolni. - Wszyscy wstali zaczęli się pakować, a potem tłum uczniów wysypał się z klasy na zewnątrz.
- Gnojek - warknął Ron, patrząc z obrzydzeniem na Zabiniego, który w towarzystwie Malfoya właśnie opuszczał klasę.
- Kiedyś przesadzi z tymi pytaniami i ujawni się ze swoją prawdziwą twarzą - stwierdził mściwym tonem Harry.
Do południa towarzyszyło im nieprzyjemne napięcie i oczekiwanie. Gdy wreszcie stanęli w kolejce do klasy Carrowa, mogli się spodziewać, że poczują się jeszcze gorzej.
- Co, Potter? - zagadnął go Zabini - Myślisz, że sobie poradzisz?
- Zamknij się - ostrzegł go.
- To może Wieprzlej? Mogę ci pomóc, znam kilka dobrych klątw. - Nim Ron zdążył odpowiedzieć, do rozmowy wtrąciła się Hermiona.
- Z twoim talentem do Zaklęć, Zabini, lepiej, żebyś nie udzielał pomocy komukolwiek w jakiekolwiek dziedzinie magii. Zjeżdżaj!
- Proszę, proszę, jest i Granger, nasza naczelna Miss Wszechwiedzy, co? Jak na mój gust szlamy w ogóle nie mają prawa uczyć się Czarnej Magii. To sztuka dla wybranych. - Crabbe i Goyle stojący za nim zarechotali głupio i tylko Malfoy, który opierał się plecami o filar, nie odezwał się ani słowem.
- A ty co myślisz, Draco?
- Myślę, że powinieneś się skupić, głąbie, a ty rozpraszasz się jakąś Granger.
- O co ci chodzi? - oburzył się Blaise.
- A o to, że skoro Czarna Magia jest tylko dla wybranych, to nie tylko Granger nie powinna się jej uczyć, ale i każdy, kto nie ma na tyle pojętnego mózgu, żeby nie wymyślić czegoś inteligentniejszego.
- Ty mała, wredna... - Ron już sięgał po swoją różdżkę, gdy zdał sobie sprawę, że Malfoy stanął w obronie Hermiony. Sama dziewczyna wpatrywała się w niego z niemałym szokiem. Patrzyła na niego tak intensywnie, że prawie natychmiast zrozumiał, że ma mu zamiar coś powiedzieć, dlatego gdy wszyscy weszli do klasy, oni zostali na zewnątrz pod pretekstem spraw Prefektów Naczelnych.
- Co ty wyprawiasz? - syknęła szeptem Gryfonka.
- To, że nie pozwoliłem mu cię obrażać, jest takie straszne? - prychnął gniewnie.
- Jeśli jeszcze raz staniesz w mojej obronie, skopię ci tyłek! Ktoś w końcu się zorientuje, że nie wszystko jest w porządku, kiedy wielki, szlachetny Malfoy będzie bronił małej szlamy Granger.
- Jak widziałaś, są zbyt tępi, żeby jakkolwiek kojarzyć fakty.
- To nieistotne. Po prostu nigdy więcej tego nie rób, jasne? - Złość błyszczała w jej oczach, a to tylko dodawało jej uroku. Była niesłychanie uparta i Draco wiedział, że doskonale by się bawił, sprzeczając się z nią. Mając jednak na uwadze, że właśnie przepada mu pierwsza w życiu legalna lekcja Czarnej Magii szybko się opamiętał.
- Jak chcesz. To co, idziemy? - Hermiona spojrzała na drzwi z pewnym lękiem. Wcale nie miała ochoty wchodzić do tej sali, a tym bardziej uczyć się Czarnej Magii.
- Nie przesadzaj - mruknął chłopak - Zwykła lekcja cię nie zabije.
- Nie wiesz, o czym mówisz - warknęła.
- Wydaje mi się, że wiem lepiej, niż ty - powiedział, po czym prawie wepchnął ją do środka. Na domiar złego, jak można było przewidzieć, wszystkie miejsca były zajęte, więc razem z Malfoyem zajęła wolny stolik przy oknie.
- Och, pan Malfoy, witam - powiedział Carrow - wysoki, bardzo chudy mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach, ziemistej cerze i martwym spojrzeniu czarnych oczu. - A ty to kto?
- Granger, panie profesorze - odparła z niechęcią dziewczyna.
- Świetnie. A masz jakieś imię, Granger? - wszyscy Ślizgoni roześmiali się głośno.
- Hermiona Granger, panie profesorze - odparła, nad wyraz spokojnie. Nie da się sprowokować. Pokaże temu cholernemu śmierciożercy, że potrafi mieć klasę i być opanowana. Jeśli ktoś tu kogoś doprowadzi do furii, to tylko ona jego.
- No to może panna Bezimienna opowie nam coś o znanych jej czarnomagicznych klątwach?
- Być może pan nie dosłyszał, profesorze, ale mam nazywam się HERMIONA Granger - rzekła najbardziej słodkim, obłudnym tonem, na jaki było ją stać.
- Pięć punktów od Gryffindoru, Granger, za chamskie odzywki! - warknął Carrow - A teraz do rzeczy, co wiesz o czarnomagicznych klątwach? - Hermiona wstała i zaczęła wymieniać wszystkie formuły i definicje znanych jej zaklęć, bez cienia strachu czy złości na twarzy. Wiedziała, że Carrow tylko czeka na jej potknięcie i to nie tyle to w wiedzy, o ile to emocjonalne. Nie dała mu tej satysfakcji wciąż prezentując niezmienną pewność siebie.
Gdy wreszcie zajęła miejsce, a Carrow zaczął kreślić na tablicy notatkę, odetchnęła z ulgą. Wszyscy skrobali piórami w po swoich pergaminach i notesach, i tylko ona siedziała z założonymi rękoma.
- Nie sądziłem, że dożyję dnia, w których Hermiona Granger nie sporządzi notatki z lekcji - zachichotał Malfoy, przyglądając się jej z rozbawieniem.
- Za to ty lepiej pisz. Na pewno ci się przyda w późniejszej karierze! - warknęła zjadliwie. Blondyn przestał się uśmiechać.
- Przecież wiesz, że tylko się z tobą droczę.
- Wybrałeś sobie świetny moment. Właśnie jakiś cholerny śmierciożerca przemaglował mnie z wiedzy o czarnej magii, a ja udowodoniłam wszystkim, jak dobrze ją znam. - W tej chwili miała ochotę przekląć się za przeczytanie wszystkich książek, w których znajdowało się choćby słowo o czarnomagicznych zaklęciach. Dodatkowo w obrzydzenie wprawiał ją sam fakt, z jaką lubością o Czarnej Magii opowiadał Carrow - "To wielka, odwieczna potęga! Nic nie może się równać z tą magią. Tylko ona w pełni zapewnia władzę nad światem! Używają jej wszyscy najwięksi magowie!" Ślizgoni przytakiwali mu gorliwie, a co gorsza - kilku Gryfonów wpatrywało się w profesora z otwartymi ustami. Najwyraźniej bardzo ich ciekawiło to, co mówił.
- Wszyscy wiedzą, że jej nie używasz - mruknął w końcu Malfoy.
- I tak już teraz nienawidzę tych lekcji - jęknęła i poczuła przemożną chęć, by ukryć twarz w dłoniach, co zresztą na chwilę zrobiła. W tym momencie ręka Dracona drgnęła nieznacznie, zupełnie wbrew jego woli i spotkała się pod ławką z ręką Hermiony, która drgnęła, jakby ktoś oblał ją zimną wodą. Utkwiła w chłopcu przerażone spojrzenie, a on szybko cofnął rękę, choć nie miał ochoty tego robić. Hermiona od pewnego czasu bardzo go fascynowała. Naprawdę bardzo.
- Co ty wyprawiasz? - syknęła szeptem Gryfonka.
- To, że nie pozwoliłem mu cię obrażać, jest takie straszne? - prychnął gniewnie.
- Jeśli jeszcze raz staniesz w mojej obronie, skopię ci tyłek! Ktoś w końcu się zorientuje, że nie wszystko jest w porządku, kiedy wielki, szlachetny Malfoy będzie bronił małej szlamy Granger.
- Jak widziałaś, są zbyt tępi, żeby jakkolwiek kojarzyć fakty.
- To nieistotne. Po prostu nigdy więcej tego nie rób, jasne? - Złość błyszczała w jej oczach, a to tylko dodawało jej uroku. Była niesłychanie uparta i Draco wiedział, że doskonale by się bawił, sprzeczając się z nią. Mając jednak na uwadze, że właśnie przepada mu pierwsza w życiu legalna lekcja Czarnej Magii szybko się opamiętał.
- Jak chcesz. To co, idziemy? - Hermiona spojrzała na drzwi z pewnym lękiem. Wcale nie miała ochoty wchodzić do tej sali, a tym bardziej uczyć się Czarnej Magii.
- Nie przesadzaj - mruknął chłopak - Zwykła lekcja cię nie zabije.
- Nie wiesz, o czym mówisz - warknęła.
- Wydaje mi się, że wiem lepiej, niż ty - powiedział, po czym prawie wepchnął ją do środka. Na domiar złego, jak można było przewidzieć, wszystkie miejsca były zajęte, więc razem z Malfoyem zajęła wolny stolik przy oknie.
- Och, pan Malfoy, witam - powiedział Carrow - wysoki, bardzo chudy mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach, ziemistej cerze i martwym spojrzeniu czarnych oczu. - A ty to kto?
- Granger, panie profesorze - odparła z niechęcią dziewczyna.
- Świetnie. A masz jakieś imię, Granger? - wszyscy Ślizgoni roześmiali się głośno.
- Hermiona Granger, panie profesorze - odparła, nad wyraz spokojnie. Nie da się sprowokować. Pokaże temu cholernemu śmierciożercy, że potrafi mieć klasę i być opanowana. Jeśli ktoś tu kogoś doprowadzi do furii, to tylko ona jego.
- No to może panna Bezimienna opowie nam coś o znanych jej czarnomagicznych klątwach?
- Być może pan nie dosłyszał, profesorze, ale mam nazywam się HERMIONA Granger - rzekła najbardziej słodkim, obłudnym tonem, na jaki było ją stać.
- Pięć punktów od Gryffindoru, Granger, za chamskie odzywki! - warknął Carrow - A teraz do rzeczy, co wiesz o czarnomagicznych klątwach? - Hermiona wstała i zaczęła wymieniać wszystkie formuły i definicje znanych jej zaklęć, bez cienia strachu czy złości na twarzy. Wiedziała, że Carrow tylko czeka na jej potknięcie i to nie tyle to w wiedzy, o ile to emocjonalne. Nie dała mu tej satysfakcji wciąż prezentując niezmienną pewność siebie.
Gdy wreszcie zajęła miejsce, a Carrow zaczął kreślić na tablicy notatkę, odetchnęła z ulgą. Wszyscy skrobali piórami w po swoich pergaminach i notesach, i tylko ona siedziała z założonymi rękoma.
- Nie sądziłem, że dożyję dnia, w których Hermiona Granger nie sporządzi notatki z lekcji - zachichotał Malfoy, przyglądając się jej z rozbawieniem.
- Za to ty lepiej pisz. Na pewno ci się przyda w późniejszej karierze! - warknęła zjadliwie. Blondyn przestał się uśmiechać.
- Przecież wiesz, że tylko się z tobą droczę.
- Wybrałeś sobie świetny moment. Właśnie jakiś cholerny śmierciożerca przemaglował mnie z wiedzy o czarnej magii, a ja udowodoniłam wszystkim, jak dobrze ją znam. - W tej chwili miała ochotę przekląć się za przeczytanie wszystkich książek, w których znajdowało się choćby słowo o czarnomagicznych zaklęciach. Dodatkowo w obrzydzenie wprawiał ją sam fakt, z jaką lubością o Czarnej Magii opowiadał Carrow - "To wielka, odwieczna potęga! Nic nie może się równać z tą magią. Tylko ona w pełni zapewnia władzę nad światem! Używają jej wszyscy najwięksi magowie!" Ślizgoni przytakiwali mu gorliwie, a co gorsza - kilku Gryfonów wpatrywało się w profesora z otwartymi ustami. Najwyraźniej bardzo ich ciekawiło to, co mówił.
- Wszyscy wiedzą, że jej nie używasz - mruknął w końcu Malfoy.
- I tak już teraz nienawidzę tych lekcji - jęknęła i poczuła przemożną chęć, by ukryć twarz w dłoniach, co zresztą na chwilę zrobiła. W tym momencie ręka Dracona drgnęła nieznacznie, zupełnie wbrew jego woli i spotkała się pod ławką z ręką Hermiony, która drgnęła, jakby ktoś oblał ją zimną wodą. Utkwiła w chłopcu przerażone spojrzenie, a on szybko cofnął rękę, choć nie miał ochoty tego robić. Hermiona od pewnego czasu bardzo go fascynowała. Naprawdę bardzo.
__________________
* Firenzo - centaur mieszkający wcześniej w Zakazanym Lesie, później wygnany i wyklęty przez swoje stado. W piątej części Sagi Albus Dumbledore przyjął go na posadę nauczyciela Wróżbiartwa, mając na uwadze wielkie zdolności centaurów w tym kierunku. Firenzo nauczał w klasie, która przypominała jego naturalne warunki, a więc las. Sala ta znajdowała się na parterze.
jakos mnie nie dziwi ze hermiona zna formulki czarnomagiczne
OdpowiedzUsuńprzeciez ona wie wszystko
podobalo mi sie ze draco bronil hermione...i musze przyznac ze jego kumple musza byc zdziebko tepi skoro tego nie zauwazyli
pozdrawiam serdecznie i zycze duzo weny :)
Jeden z ciekawszych rozdziałów. Widzę, że powoli rozpoczyna się "właściwa" akcja. jestem bardzo ciekawa jak dalej się to potoczy, bo czytałam wiele blogów z serii Dramione, więc mam nadzieję, że czymś nas zaskoczysz;)
OdpowiedzUsuńChyba Ronald się troszeczkę na Hermione zdenerwuje znając jego porywczość. Znała wszystkie formułki i jeszcze usiadła z Draconem ^^
OdpowiedzUsuńKurdełę, weź wyjdź z tym swoim talentem. ;__;
OdpowiedzUsuńI want MORE, MORE, MORE.
Ah, jestem niesamowicie szczęśliwa, w końcu świetny kawał FF w języku polskim. <3 <3 Staję się Twoją fanką !
OdpowiedzUsuńMhm... uderzył mnie jeden błąd, a mianowicie napisałaś ,,Trelowney", a jej nazwisko brzmi ,,Trelawney". Oho, czyżby Ron coś czuł do Parvati? Czyżby to była TA Gryfonka? Ugh... jak ja nienawidzę tego Carrow'a! Dziad jeden. Oho, Hermiona fascynuje Dracona. Lubię to :)
OdpowiedzUsuńOch, i mam nadzieję, że nowy rozdział szybko się ukarze :)
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno odkryłam ten blog, gdy czytałam już po raz drugi 'Uczucie z piekła rodem' i powiem ci dziewczyno: masz niezwykły talent. Tyle pomysłów w jednej głowie :O No niesamowite, kocham twoje opowiadania, sposób w jaki piszesz i wywołujesz uśmiech na mojej twarzy :D
OdpowiedzUsuńChcę nexta :D
po prostu mistrzostwo!
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńI robi się coraz ciekawiej. :]
OdpowiedzUsuńA więc dożyłam dnia, w którym Śmierciożercy uczyli Czarnej Magii w Hogwardzie... Draco stanął w obronie Hermiony i dotknął jej dłoni ^^ jako prefekci będą mogli częściej rozmawiać o "spawach naczelnych" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra