wtorek, 23 października 2012
Rozdział 21
21. Chciałam troszkę przyśpieszyć rozwój wydarzeń, stąd ten rozdział. Pewnie wszystkie czekacie na Draco, więc się doczekacie ;) Nie zamierzam zaniedbać wątku romantycznego, wręcz przeciwnie. Hermionę znów wpędziłam w tarapaty, żeby nie było zbyt prosto. Pozdrawiam!
Sobota przyniosła pogodę tak wstrętną i deszczową, że nie sposób było wyściubić nos zza drzwi pokoju wspólnego, dlatego też Hermiona musiała spędzić większość dnia z Harrym i Ronem. Obaj zachowywali się dziwnie. Ron praktycznie wcale się nie odzywał, zainteresowany nagle swoim starym, złamanym piórem, a Harry co chwila zerkał na niego z dziwnym uśmiechem. Hermiona starała się skupić na swoim eseju, ale nie mogła, cały czas obserwując przyjaciół.
- Powiecie mi, o co chodzi? - spytała w końcu.
- Ron się... - zaczął Harry, ale zaraz przerwało mu głośniejsze zdanie Rona.
- Wcale się nie zakochałem!
- A można wiedzieć, w kim wcale się nie zakochałeś?
- W Parvati Patil - odpowiedział uczynnie Harry, zajmując miejsce obok Hermiony, która, ku jego zaskoczeniu, nie zamierzała roztrząsać sprawy. Powiedziała mu tylko, żeby nie bał się do niej zagadać, bo Parvati jest ostatnio przygaszona i chyba potrzebuje towarzystwa, a potem wróciła do pisania.
- Coś się stało? - spytał Potter, zdziwiony taką reakcją.
- Myślę. Zastanawiam się, co przeoczyliśmy w tej sprawie z Nottem. Czas ucieka, my stoimy w miejscu, a oni na pewno działają.
- Prosiliśmy cię, żebyś wykorzystała Malfoya.
- A jeśli on nic nie wie?
- To mało prawdopodobne. Pomyśl: Nott mówił, że Malfoy już kiedyś zrobił to, co ma zrobić ten ktoś i że może poprosić go o pomoc. Poza tym rodzice Malfoya to wysoko postawieni śmierciożercy, on MUSI wiedzieć, co się kroi.
- Malfoy już kiedyś to zrobił... - powtórzyła i doznała olśnienia. Malfoy miał zabić Dumbledore'a. A więc to zlecił Nott temu chłopakowi! - Dumbledore! - zawołała, a kilka osób spojrzało na ich stolik. Zaraz jednak się zreflektowała i przyciszonym głosem zaczęła pospiesznie wyjaśniać. - To było takie oczywiste! Malfoy miał za zadanie zabić Dumbledore'a, a więc kiedyś już to robił. W szkole jest Umbridge i dwóch śmierciożerców, którzy chętnie przejęliby władzę, ale przeszkadza im Dumbledore. Gdyby zginął, mieliby otwartą drogę dla Voldemorta.
- Trzeba o tym komuś powiedzieć - szepnął Ron, którego policzki pokraśniały z wrażenia.
-Najpierw trzeba to sprawdzić.
- Jak?
- Będzie mi potrzebna Ginny. Muszę się dowiedzieć wszystkiego o tym napadzie.
- Przecież wiesz, że ona niewiele pamięta!
- Może ona tak. Ale w jej pamięci na pewno zapisało się o wiele więcej.
- Co chcesz zrobić? - spytał zaniepokojony Harry.
- Zdobyć informacje - odpowiedziała tylko i szybko wbiegła po schodach do dormitoriów dziewcząt. Zapukała do drzwi i nie czekając na odpowiedź weszła do sypialni Ginny. Na całe szczęście była sama.
- Co tu robisz? - zdziwiła się rudowłosa, widząc, jak bardzo jej przyjaciółka jest podekscytowana.
- To, co powiem, może zabrzmieć nieco niedelikatnie - uprzedziła. - Muszę przeczesać twoją pamięć, Ginny. Wpadliśmy na pewien trop w sprawie Notta i muszę dokładnie zobaczyć dzień, w którym cię napadnięto. - Widząc niezrozumienie na twarzy dziewczyny dodała - Legilimencja.
- W porządku. Nie wiem, czy cokolwiek tam znajdziesz, ale próbuj. - Hermiona już wyciągnęła różdżkę, siadając naprzeciwko przyjaciółki, gdy zdała sobie sprawę z czegoś, co mogło się wydarzyć. Może w jej pamięci zobaczyć coś, czego bardzo nie chciałaby widzieć. Dracona z wyciągniętą różdżką, knującego przeciw Zakonowi. Dracona w roli zdrajcy.
- Wszystko gra? - spytała Ginny, wyciągając starszą Gryfonkę z odmętów myśli. Hermiona pokiwała głową i celując w Ginny różdżką wypowiedziała formułę zaklęcia. Poczuła lekkie szarpnięcie, potem przed oczami mignęło jej kilka scen z życia przyjaciółki, aż odnalazła właściwe wspomnienie. Niewyraźne, jakby trochę rozmazane, ale wciąż na tyle czytelne, by mogła usłyszeć i zobaczyć to, co chciała.
"- Ginny, chodź - Mike próbował pociągnąć ją za rękę.
- Nie - upierała się. Zwróciła się do Zabiniego. - To jakieś wasze spotkanie, tak? Dobrze wiesz, że Dumbledore was wytropi! Jeśli będziecie knuli, o wszystkim się dowie, zobaczysz!
- Nic nikomu nie powiesz - przysunął się do niej bezszelestnie. Teraz stał z twarzą tuż przy jej twarzy i wyglądał naprawdę groźnie. - Ostrzegam cię, że jeśli stąd nie odejdziesz, pożałujesz! - Dziewczyna już zbierała się, by otworzyć usta, by odpowiedzieć mu kolejną groźbą, gdy w korytarzu pojawiło się kilku kolejnych chłopców ze Slytherinu. Jeden z nich najwyraźniej zdecydował, że nie czas na zabawę.
- Masz w sobie za dużo delikatności, Zabini - rzekł Nott i wyciągnął różdżkę, po czym w dwóch szybkich ruchach posłał ku Ginny i Michaelowi zaklęcia. Oboje padli na posadzkę, uderzając w nią mocno. Zabini spojrzał na leżącą przed nim dwójkę ze strachem."
Reszta zanikała w mroku, bo właśnie wtedy Ginny straciła przytomność. Hermiona zerwała połączenie ze wspomnieniami przyjaciółki, oddychając ciężko. Najważniejsze, że nie było tam Draco. Byli za to Crabbe i Goyle, którzy przecież leżeli w szpitalu tej samej nocy, w której zaatakowano Ginny i mieli obandażowane, poparzone dłonie. To musiało być powiązane.
- I co? - spytała zaniepokojona Ginny.
- Było ich tam wielu i jestem pewna, że to nie było zwykłe spotkanie. Wtedy rozmawialiby w pokoju wspólnym Ślizgonów. Nott im przewodzi i najprawdopodobniej chciał im coś pokazać, a skoro mówił, że Malfoy robił to już wcześniej mogło chodzić o dwie rzeczy - albo o coś, co może zabić Dumbledore'a, albo o Szafkę Zniknięć - wyjaśniała, bardziej sobie, niż jej. Ginny niewiele z tego zrozumiała i nie miała czasu o nic zapytać, bo Hermiona wypadła z pokoju jak strzała, a potem, nie zwracając uwagi na chłopców, pobiegła prosto do gabinetu dyrektora. A raczej pobiegłaby tam, gdyby przejście było otwarte. Niestety - wybrała fatalny moment, bo pod samym gargulcem natknęła się na Carrowa, który uśmiechnął się paskudnie. Już wiedziała, że ma kłopoty.
- Czyżbyś miała jakąś sprawę do dyrektora Dumbledore'a, Granger?
- Nie - skłamała szybko. - Czekam na kogoś.
- Czekasz na kogoś - powtórzył kpiąco. - Poczekam razem z tobą i jeśli nikt nie zjawi się w ciągu pięciu minut, dostaniesz szlaban za kłamstwo. - Pod słowem szlaban kryło się oczywiście przesłuchanie. Jeśli dojdzie do skutku, Carrow dowie się wszystkiego, czego ona się dowiedziała. Cały plan legnie w gruzach z powodu jej nieostrożności. Nie mając pojęcia, co dalej, zaczęła modlić się w myślach, by przechodził tędy ktokolwiek, kogo znała, ale korytarz był całkowicie pusty.
W końcu pięć minut upłynęło i Carrow kazał jej iść do swojego gabinetu. Do przewidzenia było, że postawi przed nią filiżankę z herbatą, jakby przyszła tu na sympatyczną pogawędkę.
- Do dna, Granger.
- Dziękuję, nie chcę pić, panie profesorze.
- Nie prosiłem cię o odpowiedź. Kazałem ci to wypić - wysyczał. Serce dziewczyny biło tak mocno, że omal nie wydostało się z piersi. Wzięła pierwszy łyk i od razu poczuła obezwładniającą słabość. Walczyła ze sobą przepuszczała przez myśl wszystkie kłamstwa, jakie tylko przyszły jej do głowy, ale już wiedziała, że porażka jest nieunikniona. Nawet najwybitniejsze bariery ochronne nie miały szans w starciu z veritaserum.
- Pij! - ponaglał ją Carrow, zerkając na zegarek. Kolejny łyk przyniósł jeszcze większe rozluźnienie. Jej myśli zaczynały prostować się, a język był chętny do zwierzeń, jak nigdy.
- Co robiłaś pod gabinetem dyrektora? - spytał.
- Stałam - odpowiedziała, zmuszając się całą siłą woli, by nie mówić więcej.
- Dlaczego?
- Bo czekałam na niego.
- Po co? - pytał. Walczyła ze sobą długo. Zauważył to, więc siłą wlał jej do ust trochę herbaty. - Mów!
- Musiałam mu powiedzieć, czego się dowiedziałam w sprawie Notta. Przeszukałam pamięć Ginny Weasley i wpadłam na pomysł, co Nott może robić.
- Szlag! - zaklął mężczyzna. Wiedział dobrze, o co chodzi. To miał być tajny plan, ale szczeniaki jak zwykle wszystko zepsuły. Rzucił w kominek garść proszku Fiuu i wsadził w nie głowę. - Alecto, potrzebuję u siebie Notta, Zabiniego i Malfoya. Natychmiast! Zdaje się, że mamy problem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mogę się doczekać Malfoy'a w nowym rozdziale. Jego zachowania. Świetnie piszesz, bardzo mi się podoba, mało powtórzeń i styl dobry :) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńarianaelderberry.blogspot.com
WoW! Super blog, czekam na dalsze notki ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo ciekawie piszesz i wprowadzasz interesujące wątki. Nie mogę się doczekać dalszych notek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
"Szlag!"- lepiej bym tego nie ujeła :P
OdpowiedzUsuńNosz kurde... to cholernie nie sprawiedliwe, już myślałam, ze w końcu sprawa dojdzie do mety :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra