niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 29


 29 . Zaczęły się schody dla Zakonu. I moim zdaniem to dobrze - Expecto trochę się rozbuja ;) Poza tym jest i Hermiona ze swoim charakterkiem oraz wasz ukochany, wiecznie uśmiechnięty profesor Snape. Miłej lektury!


O jedenastej cały Zakon zebrał się w chronionym wszelkimi dostępnymi środkami gabinecie Dumbledore'a, który wyglądał tej nocy starzej niż kiedykolwiek. Nic w tym dziwnego - miał prawo być zestresowany, nawet wystraszony, a już na pewno zmęczony. Dlatego właśnie zamiast uciszać zebranych swoim donośnym głosem, jedynie podniósł rękę , a wszystkie spojrzenia padły na niego i zapadła cisza.
 - Wiecie, dlaczego się tu zebraliśmy, więc przejdę do rzeczy. Po raz pierwszy jestem pod wrażeniem pomysłu śmierciożerców. Prosty i genialny plan. Zdumiewające - rzekł, a Hermionę uderzyło to, że nawet w takiej chwili potrafił docenić potęgę ludzkiego sprytu.
 - Co z tym zrobimy?  - spytał Artur Weasley, tak blady, że jego rude włosy kontrastowały z twarzą.
 - Cóż, prawdę mówiąc niewiele możemy - odrzekł ze spokojem dyrektor.  - Prawdopodobnie na usunięcie mnie ze szkoły nie ma już rady, ale zamknąć w Azkabanie się nie dam. Będę się z wami kontaktował, a tymczasem musimy opracować awaryjny plan działania.  - Na te słowa podniosły się okrzyki oburzenia.
 - Poddajesz się?! Albusie, nie poznaję cię!
 - Tak nie może być! Bez ciebie nie mamy szans!
 - Profesorze, tak nie można!
 - Cisza! - zawołał Dumbledore i wszystkie protesty się skończyły.  - Nic nam nie da walczenie z całym ministerstwem o jednego człowieka, za to trzeba zrobić wszystko, by Hogwart funkcjonował normalnie po moim odejściu. Prawdopodobnie do ostatecznego starcia będziedzie musieli przygotować się właśnie tu, w konspiracji.
 - Zamierzasz powołać nowego dyrektora? Jeśli tak, to wiedz, że możesz na mnie... - zaczęła Minerwa, ale w słowo wpadł jej Potter.
 - Panie profesorze, błagam! Bez pana Hogwart nie będzie bezpieczny!  - dyrektor tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
 - Bardzo mi schlebiasz, Harry. A tobie dziękuję, Minerwo. Prawdę mówiąc chciałem cię poprosić, byś od następnego razu nadzorowała spotkania Zakonu. A wam chciałem nakazać zdawanie wszelkich raportów Minerwie, tak, jak do tej pory mnie. Ministerstwo na pewno powoła swojego dyrektora i daję głowę, że będzie to któreś z Carrowów.
 - Pozwoli pan na to?! - wtrącił się znów Harry, ale i tym razem jego pytanie zostało zignorowane, co dotknęło go do żywego. Czy naprawdę już nikt nie traktował go poważnie?
 Przez całe spotkanie opracowywali plan działania Zakonu pod nieobecność Dumbledore'a, ale dokąd i kiedy sam dyrektor chce uciec, nikt się nie dowiedział. Być może dlatego, by nawet po podaniu veritaserum nikt nie mógł zdradzić jego kryjówki. Zebranie skończyło się dopiero koło drugiej w nocy i Hermiona była ledwo żywa, a czekało ją jeszcze jedno...
Przed wyjściem stała pomiędzy Harrym i Draconem, którzy wyczekująco wyciągnęli w jej kierunku dłonie. Wiedziała, że obaj czują się źle i każdy z nich poczuje się skrzywdzony i odtrącony, jeśli wybierze drugiego. Z drugiej zaś strony, jeśli teraz jasno nie określi swojego stanowiska, później będzie tylko trudniej.
 - Posłuchajcie mnie obaj - zaczęła spokojnie, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że niewiele do nich dotrze. - Nie chcę, żebyście teraz marnowali swój czas i energię na mnie. Skupcie się na swoich zadaniach dla Zakonu. Błagam, cokolwiek by się nie działo, pamiętajcie, że trwa wojna i jedyny wasz cel, to zrobić wszystko, by wygrała właściwa strona. - Już chciała odejść, ale w tym momencie zatrzymały ją ręce obu chłopców, położone dokładnie w tym samym momencie na jej barkach. 
 - Będzie znacznie prościej, kiedy po prostu uświadomisz go, z kim jesteś - rzekł Malfoy. Zapadło kłopotliwe milczenie. Hermiona nieczęsto nie miała odwagi spojrzeć komuś w twarz, a teraz na pewno nie powinna okazywać jej braku. Nie do końca jej się to udało.
 - Harry wie, że z tobą jestem - mruknęła, bardziej do siebie, niż do nich.
 - Wiem. Jasne, że wiem - rzekł i w tym momencie jego uścisk na jej ramieniu zelżał. Potter ruszył ciemnym korytarzem do wieży Gryffindoru, a Hermiona poczuła niemiły ucisk w gardle.
 - Harry! - zawołała. Czuła się okropnie, gdy nie zareagował na jej wołanie. Nie chciała mu sprawiać przykrości, nie miała prawa go teraz osłabiać.
 - Poradzi sobie - mruknął jej do ucha Draco, obejmując ostrożnie, jakby się bał, że wini go za stan Pottera.
 - Musiałeś? - w głosie dziewczyny brzmiała lekka złość. 
 - Tak było prościej.
 - Prościej nie zawsze znaczy lepiej, Draco!
 - Chciałaś mu pozwolić żyć w iluzji? - prychnął ze złością.  - Powinien uszanować to, że kochasz kogoś innego. Dlaczego miałabyś mu nie mówić prawdy? A skoro ją znał, to chyba usłyszenie jej z twoich ust nie zrobiło mu żadnej różnicy? - Treść tych słów brzmiałaby zupełnie inaczej bez nuty kpiny, która budziła w Hermionie najgorsze wspomnienia. Wspomnienia z czasów, kiedy Draco miał ją za nic.
 - Zatęskniłeś za swoim dawnym stylem bycia? Znów chcesz być szanownym jaśnie dziedzicem fortuny Malfoyów od siedmiu boleści?
 - Nie, ja tylko... - próbował się bronić, ale umilkł, widząc przygasający płomień w oczach ukochanej. Nie chciał jej krzywdzić. Dlaczego nie umiał zachowywać się tak, jak powinien? 
 - Nieważne. Jutro czeka nas ciężki dzień. Dobranoc - pocałowała go w policzek, ale był to zupełnie inny, zimny, jakby nie mający znaczenia gest. Potem odeszła, a on stał tam, jak kretyn, wpatrując się w jej malejący kształt. Pewnie nie ruszyłby się stamtąd do rana, gdyby nie głęboki głos Snape'a tuż za nim.
 - Co to miało być?
 - Niby co?
 - Słyszałem waszą rozmowę. A raczej jej wystarczająco duży fragment. Zastanów się, Draco, czego chcesz od tej dziewczyny - wyrecytował surowo.
 - Zmiana frontu? O ile dobrze pamiętam, to jej zawsze obrywało się za to, że ze mną jest i mąci mi w głowie. 
 - Dobrze wiesz, o czym mówię. Potraktowałeś ją, jak rasowy Malfoy, a chyba zapomniałeś z kim masz do czynienia. Poza tym pragnę cię uświadomić, że nie zamierzam bronić Granger, a jedynie przypomnieć ci, że jest zbyt blisko Pottera i zbyt blisko świadomości, że zabiła człowieka, żebyś mógł jej dokładać zmartwień. 
 - Zbyt blisko Pottera? - blondyn mimowolnie zwęził oczy, jakby przeczuwał, że Snape coś wie.
 - To chyba nie jest tajemnica. Przyjaźnią się, odkąd pamiętam, a o ile charakter panny Granger nie zmienił się wiele, odkąd przybyła do Hogwartu, to jeśli będziesz próbował w jakikolwiek sposób tę przyjaźń zniszczyć, to ona zniszczy ciebie.  Dobrze ci radzę - jeśli chcesz, by ci się z nią udało, zachowuj się rozsądnie.
 - Nawet nie wiesz, jak trudno czasem być przy niej rozsądnym.
 - Wiem, Draco. Zawsze ostrzegałem cię przed Gryfonkami.

13 komentarzy:

  1. Ach! Snape ma miłości musiał się oczywiście pojawić. :) Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny, ale krotki. jak zwykle przypomne, ze podziwiam twoja tworczosc i dodam, ze wszystko, co wymyslisz jest boskie. nie marnuj talentu tylko siegaj po pioro i pisz ksiazke. weny i pozdrawiam, Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo gdyby moja doba miała choc 2 godziny więcej pisałabym dłuższe rozdziały :( Póki co zebrałam się w sobie i piszę wiersze, na książkę czas przyjdzie później ;)

      Usuń
  3. och, nowy rozdział!!!!! wiesz jak ja cię uwielbiam, prawda? tylko dodaj szybciej następny rozdział, a poza tym to ten całkiem spoko, czekam z niecierpliwością na kolejny ;] dona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe uczucie byc uwielbianym, hehe ;) Postaram się coś szybko naskrobac
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. no, oprócz tego, że nie poinformowałaś mnie o nn to nie mam się do niczego przyczepić. Tylko rozdział strasznie krótki! ;C i nad tym rozpaczam!
    Kurwa, czemu Draco się tak zachował? Teraz Potter będzie miał pole do popisu. No i do dupy.
    Najlepsze było to, gdy oboje czekali, aż Hermiona poda im rękę. trochę jej nie rozumiem, bo przecież jest z Draco, więc nie musi sobie robić wyrzutów. Ale to moja ślizgońska natura i niestety Gryfonów nigdy nie rozkminię :)
    Wybacz, że komentarz taki krótki, ale niedawno wróciłam z treningu i padam ;)
    A no i jeszcze chciałam wspomnieć, że nominowałam cię do LIEBSTER AWARDS.
    szczegóły u mnie na blogu http://for-hate-to-love.blogspot.de/2013/01/liebster-awards.html
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstyd mi, naprawdę. Mam jako-takie usprawiedliwienie, bo zepsułam komputer i wrzucając ten rozdział korzystałam z czyjegoś, więc musiałam się mocno streszczac.
      Hermiona, jak na nią przystało, ma wiecznie rozterki. A że Draco ma charakterek, to wszyscy wiemy. ;)
      Dziękuję za nominację! Prawdę mówiąc nie znam się na tym za bardzo, więc możesz mnie trochę oświecic.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
    2. nie gniewam się :)
      Co do reszty, masz rację, Hermiona jak każda dziewczyna czasami ma chwilę zwątpienia :D
      Wszystkie informacje, o Liebster Awards, są na naszym blogu, więc serdecznie zapraszam ;)

      Usuń
  5. Świetny rozdział. Uwielbiam twojego bloga. Poprzedniego też przeczytałam, ale już go skończyłaś i nie komentowałam. Przyszłam tutaj i nie zawiodłam się. Nadal jest świetnie. Już czekam na NN.
    I będę zaszczycona jeśli zajrzysz do mnie na love-is-not-a-color.blogspot.com Też o tematyce HP ale nieco inny.
    Serdecznie Zapraszam i Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zawsze ostrzegałem cię przed Gryfonkami."- świetny akcent na zakończenie rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo nie chcę, by Dumbledore nie odchodził, w dodatku ten wyskok Draco nie podoba mi się to bardzo.. no zobaczymy jak to będzie i jak to Harry w końcu zaakceptuje :)
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń