sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 30

 30. Różne różności  w tym rozdziale. Nie byłabym sobą, gdybym nie urwała w odpowiednim momencie, toteż urywam, jak zwykle, gdy się coś zaczyna ;) I oczywiście wrzuciłam mały fragment o Waszej ukochanej postaci - Dolores.


Kilka dni później Dumbledore rzeczywiście musiał zniknąć i w Hogwarcie zapanował chaos. McGonagall, mimo najszczerszych chęci i ogromu starań nie dowodziła Zakonem tak dobrze, jak Albus, więc wkrótce Zakon zaczął kuleć, co wszystkim jego członkom spędzało sen z powiek. Co gorsza, nie stało się tak, jak Dumbledore przewidział - na stanowisko dyrektora powołano nie któreś z rodzeństwa Carrowów, ale Umbridge, we własnej osobie. Na wieść o nowej dyrektorce większość uczniów reagowała torsjami, tudzież podobnymi dolegliwościami.
 - To dowodzi jednego - rzekła Hermiona, gdy wraz z Harrym i Ronem obejmującym Parvati siedzieli w pokoju wspólnym - ona jest pod działaniem Imperiusa! Sami pomyślcie - Voldemort mógł wcisnąć na stanowisko dyrektora każdego, ale wybrał ją. Umbridge nie może być w szeregach śmierciożerców bezpośrednio, ale jest posłuszna Ministerstwu. Sto razy bardziej posłuszna niż poprzednio, a to właśnie dlatego, że ktoś z nich trafił ją Imperiusem.
 - Może - powiedział w końcu Ron, choć z pewnym powątpiewaniem. - Ale z drugiej strony po co byłaby mu Umbridge pod Imperiusem? Przecież i tak działałaby na jego korzyść.
 - Chce zdezorientować społeczeństwo - mruknęła nieśmiało Parvati.
 - Właśnie! - wykrzyknęła Hermiona. - Kiedy rozeszła się wieść, że Dumbledore został usunięty ze szkoły, wszyscy rozsądnie myślący spodziewali się wysokiego rangą smierciożercy, a on wcisnął w fotel dyrektora starą, różową landrynę. Teraz ludzie się pogubią, nie będą wiedzieli, komu mogą ufać, skoro dzieją się tak dziwne rzeczy. A ty co myślisz, Harry? - spytała. Odpowiedziało jej zupełnie nieentuzjastyczne wzruszenie ramionami.
 - Nie wiem - burknął po chwili brunet. Otuchy nie dodawał jej fakt, że z Ronem rozmawiał całkiem normalnie. Wciąż było mu bardzo przykro po tej scenie, którą Malfoy odegrał po ostatnim spotkaniu Zakonu. Parvati szturchnęła Rona i oboje dyskretnie usunęli się z pola pozostałej dwójki.
 - Jesteś na mnie zły - stwierdziła cicho Gryfonka.
 - Nie jestem - odrzekł sucho Potter.
 - Gdybyś nie był, nie zachowywałbyś się tak.
 - To, że prawdopodobnie jestem zbyt głupi, by zrozumieć, jak możesz być z największą szują, synem pieprzonych śmierciożerców i cholernym egocentrycznym gnojkiem w jednym, nie oznacza jeszcze, że jestem zły. - Parsknął złośliwym śmiechem, a Hermiona musiała całą siłę woli skupić na tym, by nie wybuchnąć złością.
 - On źle cię potraktował...
 - On? Nie. To TY źle mnie potraktowałaś. Malfoy w końcu rozpieprzy wszystko, co jest między nami, a ty na to spokojnie patrzysz.
 - Harry, on nie chce niczego między nami niszczyć!
 - Gdyby nie chciał, nie próbowałby cię omamić swoim urokiem osobistym, wiesz?!
 - Dlaczego nie możesz zrozumieć, że on mnie po prostu kocha?!
 - Bo nie wierzę w miłość pochodzącą od człowieka, który zwyczajnie nie jest zdolny do posiadania uczuć - to mówiąc, tknął ją palcem w mostek, jakby chciał podkreślić, gdzie mają trafić jego słowa. Hermiona patrzyła bezsilnie za oddalającą się postacią chłopaka, niechcący analizując jego słowa. Jeszcze kilka miesięcy temu zgodziłaby się z tą opinią. Dracon Malfoy, którego znała przez tyle lat faktycznie nie miał serca. Ale zawsze, gdy nawiedzała ją ta myśl, przypominała sobie blondyna siedzącego na skraju pola podczas wakacji. Słabego, zagubionego chłopca, który żałował tak bardzo grzechów swej przeszłości, że zdawał się nie widzieć już niczego w jasnych barwach. Właśnie dlatego mu zaufała - wiedziała, jak bardzo się zmienił.
Myśląc o tym, od razu postanowiła się z nim zobaczyć, ale nie zdążyła nawet wyjść z pokoju wspólnego, gdy natknęła się na Ginny. Dziewczyna wyglądała na zdenerwowaną.
 - Co jest? - mruknęła bez większego zainteresowania Hermiona.
 - Widziałam się z Michaelem.
 - Michaelem?
 - Michaelem Cornerem! - przypomniała, dość zniecierpliwiona. - Nie rozmawiałam z nim od bardzo dawna.
 - Czego od ciebie chciał?
 - O to właśnie chodzi - nie wiem. Myślałam, że zupełnie o mnie zapomniał od czasu, gdy nas zaatakowano, ale najwyraźniej nie. Hermiono, on wciąż chce ze mną być. - W oczach rudowłosej dostrzegła cień lęku.
 - Przecież to ty tak się cieszyłaś na wasze spotkanie w wakacje...
 - Przecież wiesz, że wiele się zmieniło. Teraz wojna jest o wiele bardziej brutalna, zaczyna się dziać wiele strasznych rzeczy, Dumbledore uciekł, jest coraz trudniej. Nie ma teraz czasu na zabawy w związki, prawda? - patrzyła wyczekująco na  przyjaciółkę, jakby oczekiwała potwierdzenia, jednak Hermiona zapatrywała się na to zupełnie inaczej.
 - Masz rację, wojna wszystko komplikuje, ale... może właśnie dlatego on tak chce z tobą być? Może cię potrzebuje?
 - Tylko że... ja sama nie wiem, czy mogę z nim być. Nie jestem pewna, czy to, co do niego czuję, wystarczy, by stworzyć związek.
 - Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz, Ginny. Daj wam szansę. Oboje potrzebujecie teraz wsparcia. - Mimo, że nie udzielała jej rad nieuważnie, widać było, że nie ma do tego głowy.
 - Wszystko dobrze? - spytała wreszcie Ginny.
 - Nie. Harry wciąż jest na mnie zły. Albo i nie jest... Może po prostu już nie jest, jak dawniej.
 - Pytałaś Rona? On rozmawia z nim najczęściej, na pewno wie, co Harry myśli.
 - Ronowi powiedział tyle, co i mnie - westchnęła, zrezygnowana. - Nie sądziłam, że to wszystko będzie takie trudne. Harry boi się, że Draco rozbije naszą przyjaźń, a przecież nigdy bym na to nie pozwoliła!
 - Hermiono... - rudowłosa zmieszała się nieco, po czym spojrzała na przyjaciółkę dziwnie. - Jesteś pewna, że właśnie o to mu chodzi? Może... nie zrozum mnie źle... może chodzi mu o ciebie?
 - To nie ma sensu. Przyjaźnimy się tyle lat, dlaczego nagle miałby... - nie dokończyła swojego pytania, bo w tej chwili drzwi do salonu otwarły się i weszła przez nie rozsierdzona profesor McGonagall. Znów musiało stać się coś złego...

9 komentarzy:

  1. Super rozdział.
    Cieszę się, że kontynuujesz blog. :)
    Mam nadzieję, że NN pojawi się w najbliższym czasie.
    Czekam na to z niecierpliwością i zapraszam do mnie na love-is-not-a-color.blogspot.com
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Blogów nie porzucam! Mogę sobie robić przerwy, mieć gorszy czas na pisanie, ale skończyć zawsze skończę.
      Mam teraz więcej czasu na pisanie, bo w dolnośląskim, dzięki bogu, zaczęły się ferie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. DLACZEGO TAK KRÓTKO?!, a poza tym to rozdział świetny ;] czekam na następny, mam nadzieję, że będzie wkrótce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo gdybym odpowiednio nie pociachała rozdziałów, zrobiłby się bałagan ;) Postram się napisać szybko. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No właśnie! Dlaczego znów taki krótki... :( Mam naprawdę spory niedosyt. Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny rozdział i liczę na pojawienie się Draco :) pozdrawiam
    Venetiia Noks
    http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne! :D
    od soboty prowadzę bloga o bieberze i grace (it-is-only-bad-feeling.blogspot.com), mam nadzieję, że choć trochę przeczytasz, oczywiście jeżeli nie lubisz tego typu opowiadań - nie zmuszam.
    Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak myślałam,że Harry coś do niej ma :) I znów pewnie złe wieści... brak mi słów
    Pozdrawiam
    ~Sandra

    OdpowiedzUsuń