niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 32


32. Takie rozdziały powstają, żeby Wam nie było za nudno. Nie zawsze wszystko idzie gładko, o czym dziś przekona się nasza ulubiona para. Wypada też iść na kolanach do Częstochowy z racji tego, że miałam czas i wenę, by coś napisać, dlatego przepraszam za wszelkie niedociągnięcia, jakie się tu pojawiły, a których nie wyłapałam.  Mam nadzieję, że nie jest za krótko ;)


To była najtrudniejsza decyzja w jej życiu, bo właśnie to życie miało być ceną jej podjęcia. Bardzo chciała pożegnać się z  Harrym, Ronem i Ginny, ale sytuacja była już na tyle poważna, że nie chciała, by próbowali za nią iść, zatrzymywać ją czy przeszkadzać jej w ucieczce. Wiedziała, że będzie za nimi tęskniła, że będzie się podwójnie bała o ich los, ale z drugiej strony wizja Azkabanu czy nawet śmierci nie pozostawiała jej wyboru.
Tej nocy ona i Draco mieli zgłosić się do gabinetu Snape'a, który, jako zaufany śmierciożerca, miał im pomóc. Pretekst dla Dracona łatwo było wymyślić - po dokonaniu separacji uczniów większość tych, którzy przejdą do Slytherinu, będą się nad nim pastwić. Oczywiście nie była to prawda, bo nikt nie byłby na tyle głupi, żeby zadzierać z synem Lucjusza Malfoya, ale tępe umysły Carrowów i Umridge kupiły tę wersję bez większych przeszkód.
Hermiona siedziała przed biurkiem Snape'a, bezwiednie wpatrując się w przestrzeń ponad jego ramieniem. Draco stał za nią, z bardzo zaniepokojoną miną.
 - Teraz zaczekamy, aż Umridge zdejmie dla Dracona straż z wyjścia zachodniego, a zrobi to tylko na kilka minut, więc musimy się śpieszyć. Granger, na ciebie rzucę zaklęcie kameleona. Dopóki nie przekroczymy bramy wyjściowej z terenu Hogwartu, nie masz prawa się odzywać, głośniej oddychać i zatrzymywać się choćby na chwilę, rozumiesz?
 - Tak, panie profesorze - odpowiedziała. Snape zacisnął usta, widząc, w jakim jest stanie.
 - Jeśli zamierzasz teraz wpadać w głęboką depresję i zawracać Draconowi głowę sentymentalnymi bzdurami, ta ucieczka w ogóle nie ma sensu.
 - Niczym nie zawraca mi głowy! - zaprotestował od razu Ślizgon, ale Snape uciszył go jednym spojrzeniem, by móc dalej kontynuować.
 - Granger, posłuchaj mnie, do ciężkiej cholery! Uciekasz, żeby ratować swoje życie oraz życie tych głąbów, którzy z pewnością wyruszyliby z zamku bez żadnego wsparcia, gdyby to Ministerstwo cię gdzieś zamknęło, rozumiesz?
 - Rozumiem.
 - Więc przestań rozpaczać i weź się w garść! Wciąż jesteście w niebezpieczeństwie, dlatego musisz zachować trzeźwość myślenia i... - jego słowa przerwało natarczywe i głośne pukanie do drzwi. Hermiona od razu zerwała się z miejsca, a Sanpe tylko wskazał jej ręką zaplecze, na którym miała się schować. Potem szybkim krokiem podszedł do drzwi i odryglował je.
 - Snape - warknął zdenerwowany Amycus - Czarny Pan nas wzywa.
 - Teraz? - syknął Severus, rzucając Draconowi zaniepokojone spojrzenie.
 - Teraz. Natychmiast. Podobno mamy jakiś problem.
 - Przecież muszę odeskortować Dracona - warknął, zaciskając pięści. - Wyznaczył kogoś, kto miałby mnie zastąpić?
 - Nie, młody musi poradzić sobie sam. Zbieraj się! Mamy tylko chwilę, Alecto mówiła, że jest naprawdę wściekły. - Z tym Snape nie mógł dyskutować. Obecność szpiega przy Voldemorcie była najważniejsza dla Zakonu, dobrze o tym wiedział, dlatego nie tracąc czasu wdział szybko szaty śmierciożercy i podszedł do Dracona. 
 - Wiesz, co masz robić. Wyjście zachodnie, masz kilka minut na przejście do bramy, potem masz dostać się do starej gospody za stacją Hogsmeade, tam czeka na ciebie świstoklik. Bądź ostrożny i daj znać, kiedy znajdziesz się na miejscu.
 - Tak jest - odparł chłopak, czując na plecach dreszcz strachu.
 - Wyruszasz za kilka minut - rzucił na odchodne, po czym razem z Amycusem szybkim krokiem opuścili gabinet. Po kilku sekundach otwarły się drzwi zaplecza, z którego wyszła Hermiona, dwa razy bledsza niż przed chwilą.
 - Mamy poradzić sobie sami... - szepnęła słabym głosem.
 - Musimy. Nie mamy innego wyjścia. Wszystko załatwiłaś?
 - Tak. McGonagall o wszystkim wie, Harry'emu, Ronowi i Ginny zostawiłam list, moje obowiązki w Zakonie przejmie ktoś inny. Możemy ruszać. - Draco skinął głową, po czym rzucił szybko zaklęcie kameleona i zaczęli pędzić ku zachodniemu wyjściu. Jedyne, co ich nękało, to duchy przechadzające się po zamku i spoglądające z nienawiścią na Dracona. Obawiali się, że któryś  z nich postanowi mu jakoś przeszkodzić w wyjściu z zamku, a co za tym idzie, uniemożliwić wyjście z niego Hermionie.
W końcu jednak dotarli do zachodniego wyjścia, zimny wiatr od razu chlasnął ich w twarze. Księżyc oświetlał mdłym światłem wrogo wyglądające drzewa i krzewy, zmarznięta ziemia zdawała się stokrotnie nagłaśniać dźwięk ich kroków, a puchacze nuciły w ogołoconych z liści gałęziach drzew swoje smętne pieśni. Dziewczyna tylko raz obejrzała się za siebie, by spojrzeć na  Hogwart. Czy to już ostatni raz? Czy jeszcze tu wróci? Czy może zobaczy go już w ruinach? A może wróci tu już tylko jako perłowobiała, zwiewna postać ducha? Wolała o tym nie myśleć.  Trzymała się blisko Dracona i modliła się, by brama wyjściowa ukazała im się jak najszybciej, jednak droga do niej jakby oddalała się z każdym krokiem. Bali się oboje. Ich serca tłukły się mocno w nieregularnym rytmie. To już niedaleko... już widzą bramę. Teraz będą musieli po prostu biec ile sił do tej starej gospody, tam będzie już prościej.
Brama rozwarła się przed nimi posłusznie, tak, jak im to zapewniła Umbridge, myśląc, że ratuje jedynie Dracona.
 - Prędko - syknął Draco. Odpowiedzią był ledwie wyczuwalny uścisk dłoni dziewczyny. Zaczęli biec  przez leśną drogę, co sprawiało im trud, bo oboje już przerazli. Oto jednak nadarzyła się okazja, by zrobiło im się o wiele cieplej.
 - Do kogo mówiłeś, szczeniaku? - warknął zakapturzony mężczyzna, który zaszedł im drogę. Jego towarzysze szybko ich otoczyli.
 - Uważaj, do kogo mówisz - wysyczał gniewnie Malfoy.
 - Do gnojka, który opuścił Hogwart... Zapewne bez pozwolenia. I zapewne dlatego, że się boi.  Z kim rozmawiałeś? - powtórzył, tym razem ostrzej.
 - Rozmawiasz z Draconem Malfoyem, łajzo. I z nikim nie rozmawiałem.
 - Chcesz zrobić ze mnie durnia?! - wrzasnął śmierciożerca, łapiąc chłopaka za przód płaszcza. - Możesz sobie być nawet synem samego Czarnego Pana, możesz nosić każde nazwisko, ale nie dam robić z siebie kretyna! Ktoś tu z tobą jest, wiem to. I jeżeli tak ważna persona, jak sam Malfoy kogoś tu ukrywa, to Czarny Pan będzie mi bardzo wdzięczny za tak dostojną głowę zdrajcy. - Warczał z pogardą, a potem puścił chłopaka. Hermiona szybko omiotła wzrokiem sytuację - było ich pięciu. Sądząc po tym, że śmierciożerca nie znał osobiście Dracona, musiał być z niższych kręgów, a więc ani on, ani jego pomagierzy nie byli wielkimi czarodziejami. Mieli więc szansę ich pokonać.
 - Na co czekacie?! - ryknął śmierciożerca.  - Znaleźć mi tego niewidzialnego kumpla pana Malfoya! - Pozostała czwórka zaczęła jak ślepcy wodzić dłońmi wokół Hermiony i chyba tylko cudem na nią nie natrafili. W końcu jednak nie miała już wyboru - musiała wyciągnąć różdżkę. W ślad za nią poszedł Draco.
Śmierciożercy nie byli może najlepszymi czarodziejami, ale na pewno byli szybcy. Raz po raz rzucali klątwy, czasem chybiając o włos. Świetliste groty ze świstem przelatywały im nad głowami, głośne wybuchy płoszyły ptaki z pobliskich drzew, iskry sypały się z różdżek niczym fajerwerki. Dwóch śmierciożerców padło od klątwy Dracona, Hermiona trafiła jednego z nich zaklęciem oszałamiającym. Ale... nie walczyła już jak dawniej. Z każdym podniesieniem różdżki była dwa razy ostrożniejsza. Zabiła już kiedyś człowieka. Nie chciała tego zrobić drugi raz.
 - Szybko, zaklęcie! - krzyknął Draco, wystawiając jej jednego z wrogów. Hermiona cisnęła w śmierciożercę oszałamiaczem, ale nie o to chodziło. - Zabij go! Nie mogą nikomu donieść!
 - Nie! - pisnęła. Za długo stała w jednym miejscu. Śmierciożerca, który rozmawiał z Draconem zlokalizował miejsce, w którym się znajdowała i zączał ciskać klątwy tak szybko, że jedyną możliwością było zasłonić się zaklęciem tarczy. Zielone światło, buchające z różdżki Dracona przyprawiło ją o istne przerażenie - zabijał tych ludzi. Musiał to robić, by ich chronić. Robił te straszne rzeczy, żeby ona nie zginęła, żeby była bezpieczna, a tymczasem ona sama obawiała się tylko o własne uczucia - nie zabiła, by obronić Dracona. 
 - Avada Kedavra! - wrzasnęła, celując prosto  w twarz śmierciożercy, który zwalił się z łoskotem na ziemię. Zaklęcie podziałało tylko dlatego, że się bała. Strach mógł być siłą napędową tej klątwy. Strach, lub nienawiść.  Wcale nie poczuła się lepiej, bezpieczniej, gdy wszyscy śmierciożercy leżeli już martwi na ziemi, z twarzami zastygłymi w wyrazach przerażenia czy niedowierzania.
 - Hermiona... gdzie jesteś? - szepnął Draco. Sama podeszła do niego. - Cała drżysz... Przepraszam, nie powinienem cię do tego zmuszać...
 - Nie powinnam się wahać - odpowiedziała słabym głosem. - Wiedziałam, że coś takiego może się zdarzyć. Powinnam być gotowa. - Te słowa wypływały z jej ust tak bezmyślnie, jakby wypowiadał je ktoś inny. Nie zauważyła nawet, gdy znów zaczęli iść krętą drogą, zostawiając za sobą martwe ciała. Jak przedmioty. Jak puste fiolki bez eliksiru życia w środku.  Tak po prostu ich tam zostawili... Nie to, żeby nie wiedziała, że martwym ludziom nie mogą już pomóc. Ale to było niepojęte! Zabrać życie człowiekowi - jakim prawem? Zostawić jego martwe ciało bez odrobiny szacunku i godności - dlaczego? Co za potwór stworzył możliwość morderstwa? Skąd na świecie tyle zła? Natarczywe, podłe myśli dręczyły ją do samego końca drogi i nawet wtedy, gdy wirowała owładnięta mocą świstoklika, nie zwróciła uwagi na nic poza faktem, że znów zabiła człowieka.
Dopiero ból spowodowany nagłym zetknięciem ze zlodowaciałą ziemią przed starą posiadłością otrzeźwił jej umysł.
 - Jesteśmy - oznajmił Draco, pomagając jej wstać. Chciałaby, aby mógł jej pomóc wstać również po tym, co zrobiła...

23 komentarze:

  1. Wow...krótki ale świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezbyt długi, ale wspaniały rozdział. Czekam na więcej bardzo niecierpliwie. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ale krótki troszkę :)
    Czekam na kolejny.

    Pozdrawiam Jagoda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział... No po prostu nie, nie, nie mam słów. Cudowny! Świetny pomysł z ucieczką Hermiony z Draco, świetnie przedstawiona akcja, która toczy się wartko no i oczywiście świetne opisy. Czekam z wielką niecierpliwością (jak wszyscy z resztą) na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozwój akcji ;) Naprawdę podziwiam cię i zazdroszczę twojego talentu pisarskiego ;) pozdraiwam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz ogromy talent . Zakochałam sie w twoim opowiadaniu. Czekam na kolejny rozdział:D
    Zapraszam do siebie:czy-to-juz-to.blogspot.com
    Róża

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział,pełen akcji, ale dlaczego nas tak torturujesz i każesz tak dlugo czekać na nowy wątek? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, uwielbiam twój blog i mam do ciebie na prawdę wieki szacunek więc postanowiłam spytać się ciebie czy warto to ciągnąć dalej.
    Na razie tylko prolog ale niedługo będzie więcej
    http://eidorianadeer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział Super. Czekam na kolejne i mam nadzieję, że pojawią się w najbliższym czasie.
    Czekam z niecierpliwością i zapraszam do mnie na love-is-not-a-color.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na twojego bloga trafiłam jakiś czas temu i od tamtej chwili nieprzerwanie czytam wszystkie rozdziały. Muszę przyznać, że cholernie mi się podoba i twój styl pisania, ktòry jest bezbłedny i cały pomysł na opowiadanie. Nie wspominając o tym, że uwielbiam Cię już za to, że to Dramione. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Jeśli byłaby taka możliwość informowania mnie u mnie na: gnr-oom-nom-nom.blogspot.com to byłabym wdzięczna. A jeśli lubisz Guns N' Roses to zapraszam do mnie, na zupełnie szalone i niekonwencjonalne opowiadanie dotyczące tg właśnie zespołu ;)
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedna Hermiona... Biedny Draco... Czekam na nexta, a rozdziaał baaardzo emocjonujący!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy można spodziewać się następnego rozdziału ?
    Czekam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. AAhhh.. Jak zwykle jak już usiadłam, to nawet zapachy z kuchni nie były w stanie mnie oderwać od laptopa! A miałam kilka rozdziałów do nadrobienia ;) MEGA. MEGA. Wspominałam już, że mega? MEGA mi się podoba :) Masz może jakąś listę osób, których informujesz o nowych notkach? Chętnie się do niej dopiszę :D

    Zapraszam też do mnie :) www.avisstories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Twój blog jest świetny! Tylko szkoda, że notki są tak rzadko ale cały czas czekam ;)

    Zapraszam na http://slytherin-love-life.blog.pl/
    Takie inne Dramione ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Draco.. co z ciebie za śmierciożerca kiedy dałeś się z tak głupiego powodu :> Kurcze, dobrze że sobie poradzili, i znaleźli umówione schronienie :) mam nadzieję, że Hermiona nie popadnie w jakąś depresje..
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń